Bartek
Przeczuwałem, że, gdy tylko Oliwia i Łukasz wejdą do domu, rozpęta się małe piekiełko. Morawska na widok Agnieszki od razu, bez żadnego zastanowienia, popędziła na górę, nawet na nią nie patrząc, a Żygadło wydawał się mocno spięty i zszokowany takim obrotem spraw, ale podszedł do tego po męsku i od razu chciał z nią rozmawiać, nadal udając, że wszystko jest po staremu. Zostawiłem małżeństwo samo i ruszyłem za Oliwią, która potrzebowała wówczas wsparcia. Znalazłem ją w pokoju, leżała na łóżku i tępo spoglądała w sufit.
- Jestem popieprzona, nie? – zaśmiała się pod nosem.
- Nie popieprzona, tylko zakochana – odpowiedziałem pewnie i położyłem się obok niej na łóżku, a ona wtuliła się w mój tors.
- Myślisz, że on w końcu jej powie? – zapytała z nadzieją w głosie i spojrzała mi głęboko w oczy.
- Nie wiem, Liwka, nie wiem. Rozmawiałem z nim niejednokrotnie i powiem ci, że nie powinnaś tracić nadziei.
- Nadzieja matką głupich.
Leżeliśmy tak kilkanaście minut, rozmawiając o tym, co działo się przez kilka ostatnich dni, jednak Oliwia cały czas była myślami gdzieś indziej. Gdy zapytałem ją o przebieg meczu finałowego jej podopiecznej, mocno się speszyła i dziwnie na mnie spojrzała, już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, lecz sama sobie przerwała, łapiąc się dłonią za twarz i biegnąc do łazienki. W toalecie siedziała jakiś kwadrans, a gdy wróciła, była cała blada. Zupełnie tak jak kilka dni wcześniej, gdy rozmawialiśmy przez skype. Zacząłem się martwić, bo wyglądała naprawdę źle.
- Liwka, co się stało? – zapytałem przejęty, a ona nic nie odpowiedziała, tylko się do mnie przytuliła.
- Jestem w ciąży – wydusiła w końcu, a ja otworzyłem szeroko usta i powstrzymywałem się, żeby nie powiedzieć nic głupiego. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałem.
- To dziecko Łukasza? – zapytałem po chwili.
- Tak – oznajmiła i głośno westchnęła. – Ale nie mów mu nic – poprosiła, a ja nie potrafiłem jej odmówić.
- Ale zostanę ojcem chrzestnym, nie? – uśmiechnąłem się, a ona to odwzajemniła.
- Pewnie, tylko najpierw niech biologiczny ojciec nas do siebie przygarnie – głos jej drżał. Bała się. Bała się reakcji Łukasza, bo nie chciała zostać z tym sama.
- Nie martw się, przecież on cię kocha. Wasze dziecko też pokocha. Musisz mu po prostu dać trochę czasu.
Siedzieliśmy jeszcze kilka minut w jej pokoju, a chwilę później usłyszeliśmy głośny trzask drzwi. Zeszliśmy prędko na dół, ale zaraz potem pomyślałem, że to był jednak błąd.
Łukasz
Na początku kilka minut przyzwyczajaliśmy się do swojej obecności, która była dla nas nowością. Aż w końcu Agnieszka pierwsza się z tego wszystkiego otrząsnęła i zapytała, o czym chcę rozmawiać. Długo się jeszcze powstrzymywałem przed rozpoczęciem tej rozmowy, ale wiedziałem, że jeśli nie zrobię tego teraz, to prawdopodobnie nie zrobię tego nigdy. Usiadłem naprzeciwko niej i zapytałem, czy sądzi, że zachowujemy się jak normalne małżeństwo, na co ona odparła, że nigdy nie byliśmy normalnym małżeństwem i żadne stereotypy i normy się nas nie trzymają. Ta odpowiedź mnie nie usatysfakcjonowała, więc ciągnąłem dalej i czekałem chyba na jakiś cud.
Agnieszka nie mogła przewidzieć do czego zmierzam, ale w jej oczach widziałem jakieś niepojęte zrozumienie, jakby spodziewała się tego, co zaraz usłyszy, jakby była na to przygotowana.
- No, wyrzuć to z siebie w końcu – prychnęła.
- Zdradziłem cię – powiedziałem, patrząc jej głęboko w oczy, a ona nawet się nie zdziwiła.
- Z tą zdzirą, która zwiała, gdy tylko mnie zauważyła? – zapytała kpiąco.
- Nie nazywaj Oliwii zdzirą! – krzyknąłem natychmiast, a Agnieszka nieco się skuliła. Nie miałem jednak zamiaru jej przepraszać.
- I co? Pewnie chcesz rozwodu, żebyście mogli uwić sobie piękne gniazdko w środku Moskwy, mieć gromadkę dzieci i psa w ogródku? – zaśmiała się cynicznie.
- Tak, chcę rozwodu – oznajmiłem stanowczo.
- Nie licz na to, że ci go dam – zastrzegła na samym początku. – Byłam twoim lekarstwem na niespełnioną miłość i strach przed rodzicami tej pseudo tenisistki. A leki kosztują.
- Dla ciebie zawsze pieniądze były najważniejsze, co? Agnieszka, oboje wiemy, że ten związek nie ma już przyszłości. Rozstańmy się w zgodzie, bez cudowania.
- Nie, mój drogi. Tak się nie będziemy bawić, za długo się z tobą męczyłam, żeby teraz zabrała mi cię jakaś dziwka.
- Oliwia nie jest dziwką!
- Żebyś się nie zdziwił.
- Wyjdź! Wyjdź stąd jak najprędzej! – rozkazałem, a ona po chwili trzasnęła drzwiami.
W tym samym momencie do salonu wpadli Bartek i Oliwia. Natychmiast dopadłem do dziewczyny i mocno ją przytuliłem. Potrzebowałem jej bliskości, nie pragnąłem słów, wystarczyło, że była obok. Czułem, że Agnieszka tak łatwo nie odpuści, ale wiedziałem, że w końcu robię coś, co mnie uszczęśliwi. Dzięki czemu moje życie diametralnie się zmieni i nabierze nowego sensu. Opowiedziałem im przebieg rozmowy z żoną, co Bartek skwitował cudownym stwierdzeniem: zdzira. Za dużo tego słowa jak na jeden dzień. Gdy oznajmiłem, że tak naprawdę złożyłem już pozew o rozwód i brakuje tylko jej podpisu, Kurek mi przyklasnął, a Oliwia jeszcze mocniej się we mnie wtuliła, bo siedzieliśmy na kanapie.
Ten wieczór spędziliśmy we trójkę, rozmawiając głównie o pierdołach. Staraliśmy się chociaż na chwilę zapomnieć o sytuacji sprzed kilku godzin i tym, że to dopiero początek wojny. Wojny o prawdziwą miłość.
Następnego dnia razem z Bartkiem z samego rana ruszyliśmy na treningi, a Oliwia została sama w domu. Nie chcieliśmy tego, ale ona upierała się, że przecież nic jej się nie może stać, więc musieliśmy jej ulec, bo to uparta kobieta. Ale za to ją właśnie kocham
Oliwia
Dzień po niespodziewanym przylocie od rana siedziałam sama w domu i nie byłam w stanie robić nic innego jak tylko rozmyślać. Z jednej strony cieszyła mnie postawa Łukasza, a z drugiej obawiałam się oporu ze strony jego żony. Ostatecznie każda z nas walczyłaby o swoje małżeństwo i wiedziałam, że niezależnie od pobudek Agnieszka będzie walczyć. Nie mogłam usiedzieć na miejscu, chodziłam zdenerwowana po całym mieszkaniu, aż w końcu postanowiłam iść na spacer.
Po wielu okrążeniach wokół Moskwy wylądowałam w końcu na tym samym moście, na który trafiłam w dniu przyjazdu Łukasza. Zima była w pełni, śnieg sypał jak oszalały, mróz szczypał w policzki, a słońce skrywało się przed nami gdzieś na drugiej półkuli. Po kilkunastu minutach bezsensownego stania w miejscu zmarznięta ruszyłam w drogę powrotną, wtem usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się postać Michajłowa. Byłam mocno zszokowana, ale podeszłam do niego i się z nim przywitałam. Zaproponował odwiedzenie kawiarni, zgodziłam się, bo przecież nie miałam nic lepszego do roboty. Gdy zamiast kawy zamówiłam herbatę, spojrzał się na mnie dziwnie, jakby coś przeczuwał. Nasza rozmowa krążyła raczej wokół tematów bardzo ogólnych, chociaż widziałam, że Maxim walczy sam ze sobą.
- Zeszliście się w końcu z Łukaszem?- wyrzucił z siebie po pewnym czasie.
- Nie do końca…
- To znaczy? – zapytał zaciekawiony.
- Mieliśmy romans, wczoraj powiedział o nim swojej żonie i złożył papiery rozwodowe, ale co z tego wyjdzie, to sama nie wiem – wzruszyłam bezradnie ramionami.
- Powinnaś się cieszyć! – krzyknął radośnie.
- Może i tak… - odparłam beznamiętnie.
- Ej, co jest? – zapytał troskliwie. – Stało się coś oprócz tego?
- Jestem w ciąży.
Naprawdę nie wiem, dlaczego mówiłam o tym praktycznie obcemu facetowi, bo przecież poza dwiema nocami w łóżku nic nas nie łączyło, a nie potrafiłam porozmawiać o tym z ojcem dziecka. Do dzisiaj zastanawiam się, jak to było możliwe.
Maxim nie okazał żadnego zdziwienia, kulturalnie mi pogratulował i życzył szczęścia. Odprowadził mnie pod dom i nakazał częściej się odzywać, a już na pewno gdy urodzi się dziecko, bo koniecznie chciał je zobaczyć. Pożegnałam się z nim i weszłam do domu. Na stole w kuchni ujrzałam białą kartkę, wzięłam ją w dłoń, myśląc, że zostawił ją któryś z chłopaków.
„Jeśli myślisz, że tak łatwo Wam odpuszczę, to grubo się mylisz. Ani Ty, ani Łukasz, nie wyjdziecie z tego bez szwanku. Raz na zawsze zapamiętacie, że zdrada do niczego nie prowadzi. Swoją drogą, Oliwko, myślałam, że przez dziesięć lat Ci przejdzie. Uwierz mi, on nie jest wart takich poświęceń. Agnieszka.”
Po przeczytaniu kartki opadłam na krzesło i czułam, że to wszystko będzie miało nieprzewidywalny finał.
Jest źle, źle jak nigdy dotąd. Skończmy to jak najprędzej, bo zwariuję zupełnie. Ostatni tydzień Was pomaltretuję i wreszcie o tym zapomnę. Przepraszam, że nie komentuję u Was, ale po pierwsze nie mam siły, po drugie czasu, po trzecie nie chcecie czytać moich bezwartościowych komentarzy z poczucia obowiązku. I tak zaraz zniknę, więc nie ma się co przejmować. Oczywiście czytam Wasze opowiadania, ale po prostu nie komentuję, wybaczcie, pyśki.:*
Commi
Mam chody, znów jestem pierwsza! <3
OdpowiedzUsuńBartusiu, ideale, jesteś cudowny. Mówisz takie mądre rzeczy, potrafisz pocieszyć Oliwkę, pokazać jej dobrą stronę we wszystkim, co się dzieje.
Łukaszu, prawie-idealne, jesteś cudowny. Bronisz Liwki, nie pozwalasz Agnieszce na złe zachowania względem niej. Nareszcie podejmujesz męskie decyzje, za które mam ochotę cię wyściskać, a nie powiesić.
Oliwko, bidulko moja! Agnieszka niszczy ci życie raz po raz, ciągle zabiera ci szczęście, a ty mimo wszystko jej jeszcze nie poćwiartowałaś. Jestem pod wrażeniem twojej cierpliwości i umiejętności trzymania uczuć na wodzy. Co zresztą prezentowałaś przez ostanie dziesięć lat, a NIEKTÓRZY nie potrafili tego odkryć. Mam nadzieję, że ciebie wreszcie spotka szczęście. Ba, wiem to.
Commi, kochana moja, ty wiesz. Ty wiesz, że uwielbiam każdą rzecz, która wyjdzie spod twoich placów. Ty wiesz, że jestem fanką Oliwki, Łukasza, a przede wszystkim Bartka i Maxima. Ty wiesz, że będę czytała wszystko, co twoje, nawet jeśli będzie to obsługa widelca. I, tak na zakończenie, ty wiesz, że nie pozwolę ci zniknąć. Nie zrobisz mi tego, dzióbku!
I tak będą razem. Wierzę w to.
OdpowiedzUsuńI w końcu Ziomek zachował się jak na prawdziwego faceta przystało! Brawo Łukasz! Wreszcie broni kobiety, którą kocha i na której mu zależy. I wreszcie zdecydował się na rozwód i powiedział o wszystkim Agnieszce. Ale niestety. Ta małpa tak łatwo nie popuści i pewnie będzie chciała zniszczyć im życie, ale mam nadzieję, że to się nie uda, że Ziomek na to nie pozwoli. Jest jeszcze Bartek, który też Liw nie skrzywdzi. Więc miejmy nadzieję, że jakieś tragedi nie będzie :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka tak łatwo nie odpuści. Mogliśmy przekonać się o tym w poprzednim rozdziale, gdy rozmawiała przez telefon. Ona chce pieniędzy a Łukasz je ma. Więc będzie próbowała być przy nim jak najdłużej i zciągać z niego pieniądze. Szkoda tylko Oliwii, która na tym najbardziej ucierpi. Maxim jest jednak bardzo sympatycznym człowiekiem :)
OdpowiedzUsuńBartuś, geniuszu mój! <3
OdpowiedzUsuńAgnieszka, suczo. Won z ich życia.
I nie jest źle, mi się podoba, jest dobrze. Uwielbiam Twoją twórczość.
Wiedziałam, że Aga nie odpuści tak łatwo. No i wyszło szydło z worka, jej tylko na kasie zależy ;| To, że pojawił się tutaj znowu Maxim mnie trochę zaskoczyło. A fakt, że mu się przyznała do ciąży jeszcze bardziej. Nie wiem czemu mam złe przeczucia z tym związane. Nie podoba mi się ta jego mina, ale może trochę dramatyzuję :P A co do Bartka, to bardzo dobrze, ze mu się przyznała, oni są dla mnie wzorem przyjaźni.
OdpowiedzUsuńZa dużo narzekasz :) Pisanie pod każdym rozdziałem, że Bartek jest genialny już nie ma sensu :D Duży plus dla Łukasza. Może i to dopiero początek problemów, ale przynajmniej razem stawią im czoło. Z Agnieszki jest szmata i tyle. Niech spieprza jak najdalej i da im sobie ułożyć życie :)
OdpowiedzUsuńCóż, zawiało mi tu jakąś chorobą psychiczną u Agnieszki. Bez dwóch zdań, coś jest z nią nie tak. Wiem, że niektórzy ludzie mają problem z przyjęciem porażki, ale w jej przypadku to i tak zbyt delikatne określenie. Sprawia wrażenie, jakby w ogóle nie obeszło jej to, że Łukasz ją zdradził, bo żądza zemsty przysłoniła wszystko. Aż się boję pomyśleć, co się będzie działo. Mam nadzieję, że Oliwii ani dziecku krzywda się nie stanie. Łukasz nareszcie zachował się jak trzeba i szkoda, że nie zrobił tego wcześniej, a wszystko może byłoby inaczej? A Bartek? Bartek jak zwykle jest genialny, zalatuje ideałem i to mnie przeraża :D A tak poważnie, to świetny z niego przyjaciel, takiego to ze świecą szukać ;) Ciekawa jestem, co wymyśli nasza psychiczna i jak to się skończy... Łukasz niech broni tych, na których mu najmocniej zależy, a mam nadzieję, że jest to Oliwia i ich dziecko :D
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tutaj jednej rzeczy...
OdpowiedzUsuńnie komentujesz innym ludziom ich blogów, bo najzwyczajniej w świecie ci się nie chce. a ostatnio miałaś wielkie pretensje, że ludzie nie komentują twojego. nie pomyślałaś o tym, że to działa na zasadzie "coś za coś"? albo jeśli wolisz: "jak ty komu, tak on tobie"?
a poza tym, kto wielce wyznaje zasadę: "czytam=komentuje, to najbardziej motywuje" ? bo chyba nie ty...
Bazyliszek
Podoba mi się to, że Łukasz nareszcie zachowuje się jak facet. Agnieszki w roli suki nie mogę sobie wyobrazić, więc ją pomijam. Oliwka z jednej strony mnie denerwuje, z drugiej uważam, że jest cudowna. Już kiedyś wspominałam, że chyba wolałabym Liw z Uszatym, ale z Łukaszem też będę się cieszyć jak pójdzie wszystko dobrze i wychowają razem dzieciaczka :). Wybacz za mało składny komentarz, ale nie mam siły. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNareszcie ktoś zebrał się na odwagę i poruszył temat, który już od dawna nurtował, myślę, że większą część z nas. Narzekasz, że nikt nie komentuje Twoich rozdziałów, a przepraszam bardzo, Ty komentujesz za każdym razem rozdziały innych?! O nie, przepraszam, zdarzają się wyjątki. Są blogi na których komentujesz i co jest 'niespodzianką' przeważnie jesteś pierwsza z komentarzem. Tak więc wygląda na to, że niektóre blogi nie należą do ścisłej elity. Powybierałaś sobie ludzi i blogi, które odwiedzasz regularnie, reszta poszła w odstawkę, a Ty tłumaczysz się brakiem czasu bla bla bla. A może my też nie mamy czasu na komentowanie Twoich wypocin? No i kwestia, którą poruszył Bazyliszek - wielki slogan "czytam=motywuje..." , nie uważasz, że to powinno działać w dwie strony,hmm? Że to nie tylko ludzie mają pisać Tobie, ale również Ty im? Każda z nas doskonale wie o tym, jak miło jest otrzymać wpis pod swoim blogiem, ale jeśli to jest tylko jednostronne, to szkoda czasu...
OdpowiedzUsuńzapomniane przez Ciebie blogerki.
"Ale wiecie, ostatnio jestem Wami rozczarowana, chociaż to bardziej moja wina niż Wasza. Ja się tu wykrwawiam, a Wy nawet jednego słowa. W międzyczasie zapraszam na Evil feels tam też bardzo chętnie poznam Waszą opinię, nawet chętniej niż tutaj. Zresztą przecież to właśnie dla Was piszę! :)"
UsuńJest to cytat z posłowia do poprzedniego rozdziału. Nie widzę tutaj żadnego specjalnego i usilnego nakłaniania do komentarzy. Ot co, zwykłe stwierdzenie faktu. Jeśli ilość komentujących się zmniejsza, autorka zazwyczaj stara się jakoś zachęcić, prawda?
Piszesz, że jeśli komentowanie jest jednostronne to szkoda czasu. A czy nie jest tak, że jeśli komuś podoba się jakiś blog, zostawia tam komentarz, by dodać autorce chęci do pisania? Moim zdaniem nieważna jest ilość bezsensownych komentarzy "Super, czekam na następny", a raczej ilość treściwych, które odnoszą się bezpośrednio do fabuły. Poza tym to naturalne, że autorka chce poznać zdanie innych, jednocześnie gdy dostrzega coś ciekawego lub rażącego, na pewno pisze o tym komentarz. Zarazem może brakować jej czasu na regularne komentowanie każdego bloga i każdej notki lub może przechodzić okres, gdy zwyczajnie nie ma ochoty na nic takiego. Wiadomo, że każdy ma swoje problemy, lepsze lub gorsze dni, przy czym nie zauważyłam, żeby Commi potępiała tych, którzy nie znajdują czasu, by skomentować jej twory. Po prostu wykazała troskę spadającą ilością komentarzy już na samym końcu przygody z bohaterami.
OBIEKTYWNE czytelniczki i bloggerki.
Agnieszka mogłaby sobie darować,na prawdę nie umie wycofać się z tego małżeństwa z podniesioną głową. Pokazuje,jaka to jest na prawdę słaba,bo mogłaby już dawno poznać kogoś,kogo pokochałaby z wzajemnością. Sam Łukasz za długo z tym wszystkim zwlekał...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Łukasz w końcu zrobił to co powinien już dawno. Szkoda, że tyle czasu mu to zajęło. Agnieszka tak jak myślałam nie odpuści. Jestem ciekawa jak list znalazł się w domu i co ona kombinuje. Może dobrze by było żeby w końcu do akcji wkroczył ktoś trzeci. Mam tu na myśli Igłę. Z jego rozmowy z Łukaszem można było wywnioskować, że coś o Agnieszce wie i dobrze by było żeby ta sprawa ujrzała światło dzienne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ja ci dam zaraz zniknę!! Ja ci dam bezsensowne komentarze!! Nie jest tak, po prostu tak ci sie teraz wydaje.
OdpowiedzUsuńMartwi mnie to że Agnieszka stawia taki opór, mątwią mnie jej groźby. Ba zmartwiło mnie to spotkanie Liw z Maksimem, boje się ze jeszcze Agnieszka ją widziała i nagada Łukaszowi jakiś głupot. Mam nadzieję ze nie zrobi ona jakiejś krzywdy Oliwce, bo niestety ale Aga wygląda mi na osobę nieco psychiczną. Oliwia powinna jak najszybciej powiedzieć Łukaszowi o dziecku, jeszcze teraz gdy już wie że wybrał ją a nie swoją zonę.
Niech Aga sobie odpuści, nie robi żadnych problemów. Ciekawe jak zareaguje Łukasz na wieść o ciąży. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :D
Cieszę się, że Łukasz w końcu się na coś zdecydował, że podjął jakąś decyzje. To trwanie, zawieszenie pomiędzy światem Liw i światem Agi było nie do zniesienia. Podjął decyzję, ale to chyba nie koniec problemów...
OdpowiedzUsuńLiw podjęła świetną decyzję. Teraz może być w zupełności pewna pobudek, dla których Łukasz zdecydował się na życie z nią.
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale życie ostatnio nie głaskało mnie po głowie, a wręcz kopało po du*ie. Ale jestem :) Wróciłam :) z mocnym postanowieniem poprawy :)
Buziaki :***
Ależ Michajłowa zrobiłaś miłego (no bo właściwie nie wiemy, jaki on jest) i tak fajnie to pasuje do niego. Liwia jak głupia wygaduje wszystkim (oj, dobra, dwóm osobom), że jest w ciąży, jakby była jakąś owieczką, która se sama nie poradzi. Trochę mnie zaczyna denerwować. Agnieszka tak samo, nie wiem, może ja mam jakieś nerwy słabe. Dobrze, że Łuki będzie walczył o rozwód. Mam nadzieję, że się mu powiedzie (nawet jakby musiał kasę dać Adze).
OdpowiedzUsuńohohohoho, ale będzie się działo!
OdpowiedzUsuńnie znikaj mi stąd. ja Cię w ogóle przepraszam za brak słów od siebie, ale byłam odcięta od świata. więc, co do tego rozdziału i poprzedniego: łał, ale się narobiło. w sumie tak podejrzewałam, że Oliwia jest w ciąży, ale te dziwne sprawy Agnieszki mnie bardzo zastanawiają i nie mam za bardzo pomysłu, o co w tym chodzi. natomiast Łukasz zaczyna wreszcie zachowywać się jak trzeba :)
OdpowiedzUsuńŁukasz mnie pozytywnie zaskoczył ^^ co do zachowania Agnieszki to naprawdę przegina i nie wiem dlaczego się tak buczy skoro i tak ich małżeństwo wyglądało jak sporadyczne spotkania które kończyły się seksem. Oliwia była cały czas przy nim więc to tylko ona zasługuje na jego miłość :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka to podła suka, dla której liczą się tylko pieniądze. Mam nadzieje, że jej nie uda się rozdzielić Łukasz i Oliwi. Dobrze, że Łukasz przynajmniej już złożył pozew rozwodowy. To już jakiś krok. Została jednak nieprzewidywalna Agnieszka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
zdzira, zdzira i ja jeszcze raz ZDZIRA. Co ta Agnieszka sobie wyobraża? źe może obrażać Liw, bo jej się tak podoba? no sorry Piter, ale i ona ma sporo brudów za uszami. gdyby była normalną żoną, której zaleźy na szczęściu męża, a nie na pieniądzach, nie byłoby teraz problemu z rozwodem. sama się w to bagno wpakowała, a Oliwka tylko na tym skorzystała.
OdpowiedzUsuńi takiego Maxima to ja lubię! :P
a, jeszcze jedno - żadnego, kuźwa, znikania! :c
UsuńJestem! W końcu dotarłam i na Twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Łukasz w końcu zachował się jak prawdziwy mężczyzna i powiedział o wszystkim Agnieszce i złożył papiery rozwodowe. Jednak pewne jest to, że jego żona tak łatwo nie odpuści. Ba! Ona jeszcze namiesza, jakoś tak czuję. Co do Oliwii to powinna jak najszybciej powiedzieć rozgrywającemu, że spodziewa się jego dziecka.
Pozdrawiam.
Wredna suka... Przepraszam, ale tylko tyle przychodzi mi na myśl jak czytam o Agnieszce... Boże jakbym ją dorwała w własne ręce to... Czy ona nie może odpuścić? Przecież i tak go nie kocha, nie zależy jej na nim, tylko na jego kasie. Pieprzona materialistka niszcząca życie innym. Zastanawiam się co się wykluło w tym jej walniętym móżdżku... Mam nadzieję, że nie zaszkodzi im aż tak bardzo... Czytam dalej, mimo że oczy mnie już bolą bo siedzę z Twoim blogiem ( z małymi przerwami) od popołudnia. :)
OdpowiedzUsuń