piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 15

15. Czy ty w ogóle pamiętasz, co działo się dziesięć lat temu, jak cię zostawił?

Oliwia
        W pierwszy dzień Bożego Narodzenia, zaraz po rodzinnym śniadaniu udaliśmy się wszyscy do kościoła. Tradycja tradycją, ale ja czułam, że nie powinnam tam być, że jestem tak splamiona grzechem, że to widać na pierwszy rzut oka, że mam na to wypisane na twarzy. Bałam się, wewnętrznie coś mnie hamowało. Nie miałam odwagi, by stanąć przed ołtarzem i udawać, że nie zrobiłam nic złego. Zrobiłam i dopiero wtedy dotarło do mnie, jak bardzo złe to było, jak daleko się zapędziłam. Miałam romans z żonatym mężczyzną! Moim wieloletnim przyjacielem, a z jego żoną zawsze miałam całkiem dobre relacje, we Włoszech dużo czasu ze sobą spędzałyśmy i dosyć dobrze się rozumiałyśmy, a moje głupie uczucia wszystko skomplikowały. Czułam się jak dziwka.
       Siedziałam w ławce i pilnowałam ciągle biegającego Tomka, tego dnia uwziął się na swoją ukochaną ciocię śliwkę i nie dawał mi spokoju, ale to akurat dobrze na mnie działało. Nie musiałam udawać, że jestem skupiona na tym, co mówi ksiądz, bo przecież ktoś musiał pilnować małego, który biegał ze swoją rówieśniczką, Natalią, z tego co się zorientowałam. Ta mała dziewczynka od samego początku mi kogoś przypominała, ale nie mogłam sobie uświadomić kogo. Dopiero gdy straciłam małego z oczu i zaczęłam wodzić wzrokiem po całym kościele, spostrzegłam rodzinę Żygadło. Natalia była córką Magdy, siostry Łukasza i dlatego tak bardzo mi kogoś przypominała. Obok Magdy i jej męża stali państwo Żygadło, ale największy szok był dopiero przede mną. Za nimi, ławkę dalej, siedzieli Łukasz i Agnieszka. Serce stanęło mi w gardle, odwróciłam gwałtownie głowę, zapomniałam zupełnie, że miałam pilnować Tomka, ale ten na szczęście po chwili był już przy mnie. Zaczęłam głęboko oddychać i próbowałam opanować cisnące się do oczu łzy, Paweł spojrzał na mnie pytająco, ale machnęłam na niego ręką, żeby się odczepił. To nie był czas i miejsce na tłumaczenie tego wszystkiego. W trakcie momentu kulminacyjnego, czyli komunii świętej, wszyscy wyszli z ławek i podążyli w stronę księży, tylko ja i Łukasz zostaliśmy na swoich miejscach. Ja udawałam, że pilnuję Tomka, a on, że Natalii. Oboje jednak mieliśmy zupełnie inne powody, żeby nie brać całkowitego udziału we Mszy. Byliśmy naznaczeni zdradą.
       Po błogosławieństwie wzięłam bratanka na ręce i czym prędzej wyszłam z kościoła. Jednak tamtego dnia wszystko było przeciwko mnie. Morawscy i Żygadło od zawsze byli ze sobą zaprzyjaźnieni, ale nie sądziłam, żeby aż tak. Moja matka wspaniałomyślnie postanowiła zaprosić całą ich rodzinę do nas na obiad. Nawet nie chcę wiedzieć, jaki miałam wyraz twarzy, gdy zorientowałam się, co się święci. Gdy dorośli stali i żywo dyskutowali, Tomek pobiegł na huśtawki, a ja za nim. Z Natalią oczywiście przybył Łukasz, jakżeby inaczej.
- Nie wiedziałem, że tu przyjadę. Naprawdę, to nie tak miało wyglądać – zaczął się tłumaczyć, a ja starałam się opanować emocje.
- Miałeś być we Włoszech – odparłam sucho.
- Agnieszka zadecydowała o naszym wyjeździe, to był pomysł jej i moich rodziców.
- A ty nie potrafiłeś się postawić w tak błahej sprawie? To jak ty sobie wyobrażasz wasze rozstanie? – prychnęłam.
- A może chciałem tu przyjechać? Mnie też należy się coś od życia, poza tym nie mówiłaś, że przyjeżdżasz do Polski – stwierdził.
- A co? Miałam siedzieć w Moskwie i z tęsknotą czekać na twój powrót? Już wystarczająco dużo czasu straciłam na miłość do ciebie.
       Wzięłam Tomka za rękę i poszłam w stronę zgromadzenia, usłyszałam tylko ciche jęknięcie: „Ale Liw…” wydobywające się z ust Łukasza, a po chwili szedł za mną razem z Natalią.
- Oliwia! Ależ ty się zmieniłaś! Jesteś taka piękna i dojrzała. Ten wyjazd do Włoch bardzo dobrze ci zrobił – komplementował mnie ojciec Łukasza.
- Teraz akurat mieszkam w Rosji, ale bardzo dziękuję – posłałam mu słodki uśmiech.
- W Rosji? A to ci dopiero! Łukasz nic nam nie wspominał – Żygadło senior spojrzał wymownie na swojego syna, a ten tylko podrapał się po głowie.
- Jakoś się nie złożyło.
- Przecież oni razem mieszkają – wtrąciła Agnieszka, my od razu się zarumieniliśmy, a powodem wcale nie był mróz. Wszyscy, oprócz Pawła, okazali ogromnie zdziwienie i posłali nam zaciekawione spojrzenia. Cóż, ani ja swoim rodzicom, ani Łukasz swoim, nie mówiliśmy o tym, że mieszkamy razem. – Sama kazałam mu zamieszkać z Oliwką. Ona go tam przynajmniej przypilnuje, dopóki nie dostanę wizy – dodała po chwili. Ja byłam coraz bardziej czerwona, a w mojej głowie kołatały się przeróżne myśli, żadne nie były pozytywne. – A właśnie, jak się mój mąż tam sprawuje? – zapytała z uśmiechem.
- Świetnie sobie radzi, nie straszne mu nawet czterdziestostopniowe mrozy – odparłam od niechcenia, starając się ukryć swoje zakłopotanie.
- A wierności dochowuje? – zaśmiała się matka Łukasza, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- A tego to nie wiem – zaśmiałam się nerwowo. – Aż tak w jego życie nie ingeruję - miałam ochotę strzelić sobie w łeb, ale Łukasz ostatecznie uciął tę rozmowę.
- Mam wspaniałą żonę, która w stu procentach zasługuje na wierność – powiedział pewnie i czule ją pocałował. Nie mogłam patrzeć na tę scenę, najchętniej przywaliłabym mu w tę fałszywą twarz i coś powiedziała na temat wierności, ale powstrzymały mnie resztki kultury. Były święta, nie chciałam robić scen, bo to nie w moim stylu.


Łukasz
        Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, nie sądziłem, że się spotkamy w tym zakichanym kościele, nie sądziłem, że Oliwia tak na mnie naskoczy, a tym bardziej nie spodziewałem się takich dziwnych rozmów i zaproszenia na obiad do Morawskich. Można mówić, że jestem niezdecydowany i brak mi odwagi, ale nie ma idealnej recepty na takie sytuacje. Musiałem zachowywać jakieś pozory, jednocześnie tak bardzo raniąc Oliwię. Nie chciałem, ale nie widziałem też innego wyjścia z tej sytuacji. To wszystko było zbyt skomplikowane, żeby jeden człowiek nad tym zapanował.
       Z początku było całkiem przyjemnie, jeszcze zanim podano do stołu toczyła się zażarta dyskusja na temat Rosji, w której wziąłem udział. Oliwii nie widziałem od wejścia do domu, chyba pomagała mamie w kuchni. Ewidentnie mnie unikała, ale ani trochę mnie to nie dziwiło. Zasłużyłem sobie na to, bo zachowywałem się jak dupek. W końcu weszła do pokoju, oczy miała smutne, a iskierki radości, które tak w nich uwielbiam, zamieniły się w rezygnację. To było okropne uczucie, wiedzieć, że to moja wina.
       Siedzieliśmy wszyscy przy stole i żywo rozmawialiśmy na przeróżne tematy, tylko Oliwia ani słowem się nie odzywała. Siedziała zapatrzona w okno i starała się udawać, że wszystko jest w porządku.
- Oliwia! – krzyknął w końcu jej ojciec. – Słuchasz ty nas w ogóle?
- Co? – wyrwała się z zamyślenia. – A tak… Przepraszam, zamyśliłam się – odparła zdezorientowana.
- Niech zgadnę, o swoich podopiecznych rozmyślasz? – zapytała Agnieszka, która za wszelką cenę chciała być miła.
- Tak, tak – uśmiechnęła się cynicznie pod nosem, miałem wrażenie, że w jej oczach stanęły łzy.
- Kiedy jedziesz do Australii? – zapytał ją mój ociec.
- Po Nowym Roku – odpowiedziała. – Ale to tylko juniorskie rozgrywki.
- Nie martw się, za jakiś czas na pewno pojedziesz tam jako trenerka sławnej tenisistki, tylko najpierw musisz taką wychować – uśmiechnął się tata.
- Tak, mam taką nadzieję. Może chociaż to się uda – mruknęła pod nosem, tak że tylko ja ją słyszałem i doskonale wiedziałem, o co jej chodzi. – Pójdę się przewietrzyć – stwierdziła po chwili i wyszła do ogrodu.
       Chciałem iść za nią, ale ubiegł mnie Paweł. Mimo to wyszedłem na taras, również potrzebowałem oddechu. Siedziała na huśtawce z papierosem w ręku i głośno oddychała, była cała roztrzęsiona. Morawski usiadł obok niej i mocno przytulił, a potem wyrwał jej papierosa z ręki.
- Kiedy ty ostatni raz paliłaś, co? – zapytał.
- Jakieś dziesięć lat temu… - odpowiedziała zamyślona.
- I co wtedy powiedziałaś? – zapytał nauczycielskim tonem.
- Że nie będę się więcej truła przez jakiegoś dupka.
- Więc co ty robisz?
- Truję się przez tego samego dupka.
- Jaśniej, proszę – zażądał.
- Mam romans z Łukaszem – odpowiedziała, a w moim gardle pojawiła się wielka gula.
- Co? Z Żygadłą? Czy ty w ogóle pamiętasz, co działo się dziesięć lat temu, jak cię zostawił? Chcesz znowu wylądować w szpitalu, bo wpadniesz na kolejny genialny pomysł, jak ten z podcinaniem żył czy braniem tabletek nasennych? – z każdym zdanie krzyczał coraz głośniej, a ja byłem coraz bardziej zszokowany.
- Nie, nie mam zamiaru nic już sobie z jego powodu robić! Nie rozumiesz, że chcę być szczęśliwa, a tylko przy nim potrafię? Tylko jego jestem w stanie kochać – stwierdziła bezradnie i zaczęła szlochać. – Ty byś nie walczył o Kamilę, gdybyś miał możliwość?
- Przepraszam, Śliwka, przepraszam – powiedział i pocałował ją w czoło. – Po prostu martwię się o ciebie i nie chcę, żebyś dokonywała piątej próby samobójczej. Wystarczy już, naprawdę. – Ile tych prób samobójczych było? To wszystko przeze mnie?! Chyba jesteś totalnym dupkiem, Łukasz.
- Obiecałam ci, że już więcej nie będę. Wtedy byłam młoda i głupia. Teraz, jeśli nawet nam się nie uda, jakoś to przeżyję. Jestem o wiele silniejsza.
- Nie byłbym taki pewien, kochasz go jeszcze bardziej niż wtedy, więc jesteś w stanie zrobić jeszcze więcej. Boję się o ciebie, Oliwka. Najzwyczajniej w świecie już mu nie ufam. Poza tym, jest jeszcze Agnieszka.
- A myślisz, że ja się nie boję? Boję się, bo nie wiem czy to, co mówi, jest prawdą. I wiem, że to niemoralne, że krzywdzę Agnieszkę, ale nie potrafię inaczej.
- To on ją przede wszystkim krzywdzi i to od niego teraz wszystko zależy. Ale tobie nie wolno się łamać, słyszysz, mała? Nie wolno! Jesteś moją siostrą i kategorycznie zabraniam ci załamywać się z jego powodu.
       Miał rację, miał cholerną rację. Teraz wszystko zależało ode mnie, a krzywdziłem je obie. To nie powinno tak wyglądać.

~*~
Dla niecierpliwych. I wybaczcie, ale pozostawię to bez komentarza. Takie powszechne chwile zwątpienia i braku siły mnie napadły. A na Evil feels pierwszy rozdział, serdecznie zapraszam! :)
Commi

27 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ja też bym mu chętnie przywaliła w tą twarzyczkę. Skoro już jest takim tchórzem, to niech się powstrzyma choć na tyle, żeby nie ranić Oliwki, całując się na jej oczach ze "wspaniałą żoną, która zasługuje na wierność". Każdy zasługuje na wierność, więc niech się szanowny Żygadło od stosunkuje od jednej albo drugiej.
      *wdech i wydech, wdech i wydech*
      Wyobrażam sobie, jakim szokiem dla Łukasza musiał być fakt, że Oliwka próbowała popełnić przez niego próbę samobójczą. Mimo wszystko kocha Liwkę, więc myśl, że mógł się przyczynić do jej śmierci musi być dla niego ciosem. Nie dziwię się zresztą.
      Paweł jest moim kolejnym idolem. Nie ma Bartusia - jest Pawełek. I wszystko na swoim miejscu. Oliwia nie może liczyć na wsparcie Łukasza, ale ma innych.
      Czekam jeszcze na come back Maxima! :D Bo Maxim wróci, prawda? *robi maślane oczka*
      A tak swoją drogą - fajne dzieciaki, mówiłam to już? :D Lubię, jak tak ganiają po kościele i się do każdego uśmiechają.
      Weny, zapału i wiary w to, co robisz. ;)

      Usuń
  2. Nadrobiłam wszystkie rozdziały, i jestem już na bieżąco :) Faktycznie, Łukasz powinien się zdecydować, z kim tak na prawdę chce być,bo krzywdzi Oliwię.. Nie wydaje mi się jednak, że Agnieszka tak bardzo go kocha. Ba, jestem w stanie stwierdzić, że ma kogoś innego. Nikt, kto kocha nie pozwoli sobie na dwa miesiące bez jakiegokolwiek kontaktu z ukochaną osobą.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Łukasz to fałszywy dupek. Nie powinien okłamywać ani Agnieszki, ani nic obiecywać Oliwce. On sam nie wie czego chce.. Mam nadzieję,że po tym co usłyszał trochę się ogarnie i zdecyduje z którą w końcu chce żyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. nic mnie tak nie dobija jak fałszywość. gdyby Agnieszka zdawała sobie tylko sprawę, co ten Łukasz tak naprawdę ma w głowie, a co tylko na ustach, to ona by go pierwsza rzuciła i chłopaczyna nie musiałby sie martwić, jak rozwiązać tą sytuację. w sumie.. Agnieszka tam mu pozwala mieszkać sobie z taką piękną Olivią i nawet nie widzę, żeby była jakoś szczególnie zazdrosna.. kurde, ma do nich zaufanie albo też jest jej to obojętne, bo może już nie ma między nimi takiej chemii...? aj, aj, aj, nie jestem dobra w rozkminach...
    próby samobójcze?! matko z ojcem.. co jej wtedy uderzyło do głowy? przez chłopaka tak się załamywać.. przecież gdyby jej się wtedy udało, to teraz nie miałabym już takiej szansy od losu, żeby z nim być.. oh God. dobra, tyle ode mnie. pozdrawiam i czekam na następny :) /lucky loser

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem krótko zwięźle i na tema, bo jakoś się wypompowałam :D Denerwuje mnie ta cała sytuacja. Brną w nią dalej raniąc siebie na wzajem. Osobiście bym nie wytrzymała i nie potrafiła udawać, ze wszystko jest w porządku. Aż podziwiam Liv. Cieszę się, że Łuki się dowiedział, jakiż to skutek miało jego odejście i niech go do jasnej ciasnej gryzą wyrzuty sumienia! Takwiem, jestem podła, ale trudno ktoś musi xd Nie jest łatwo rozkochać się, kiedy nie znajduje się dobrego zastępcy ;p Pokręcone to wszystko. Oczywiście fajnie by było, aby to jakoś się po swojemu wyprostowało. Ale na wszystko czas jest xd

    OdpowiedzUsuń
  6. PIĄTEJ? jezusie, Oliwia! kurde, ona naprawdę musi kochać Łukasza.

    OdpowiedzUsuń
  7. No co za p..za z tego Łukasza. Niech, za przeproszeniem, weźmie tą swoją siatkarską dupę w troki i coś zrobi! Niech w końcu zawalczy o miłość, albo ta Oliwii spokój.
    Zirytowałam się.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak pozatym, zapraszam na pierwszy rozdział mojego bloga: www.sverige-handlove.blogspot.com

      Usuń
  8. Kurde ona musi mieć mocne nerwy,żeby tak patrzeć jak jej największa miłość w życiu całuję się z kimś innym.Ta ich sytuacja i romans wplątali się w to jak w bagno robi się trochę denerwująca czekam na kolejny i zapraszam ;p
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten rozdział to jakaś tragiko-komedia, nie, nie nie chodzi o styl tylko o zachowanie bohaterów i to wszystko co się wokół nich dzieje. Nawet nie chcę myśleć co poczuła Oliwka gdy zobaczyła w kościele Łukasza z Agnieszką, to musiał być cios. Nie chcę myśleć co Łukasz będzie myślał po tym jak usłyszał ze Liw targnęła się na swoje życie 5 razy i to za każdym razem przez niego. Boże teraz trzeba jakiś drastycznych kroków z jego strony czy będzie w stanie odejść od Agnieszki, mam wrażenie że to nie uda się prędko

    OdpowiedzUsuń
  10. no to Łukasz nieźle się zdziwił ale może to w końcu zadecyduje co ma robić. Wiem, że ciężka sytuacja i w ogóle ale kurde dorosły facet i niech się w końcu ogarnie!
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Żadna kobieta nie powinna targać na swoje życie przez faceta. Tak mi sie wydaje, że Łykasz tak naprawdę nie zasługuje na Liw. Ona teraz tylko przez niego cierpi. Niech się facet w końcu zdecyduje i postawi sprawę jasno, bo zabawa w kotka i myszkę nie ma sensu, a tylko pogarsza sytuację. Liw tylko przez niego cierpi i próbuje się zabijać. Boje się, że kiedyś nadejdzie taki moment, że ona przez niego naprawdę ze sobą skończy.
    Agnieszka mnie wkurza. Niech już nawt nie próbuje być miła, bo wszyscy wiedzą jaka ona jest,

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż normalnie nie wiem co mam napisać. Łukasz niby kocha Liv, a torturuje ją całując Agnieszkę. Już bardziej ją dobić nie mógł. W dodatku rodzice musieli zaprosić rodzinę Żygadło na obiad. Normalnie nic tylko skakać z radości. Oby Liv była tak silna jak mówiła bratu bo kolejnej próby samobójczej może już nie przeżyć.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Niech on się zdecyduje w końcu. Ja rozumiem, że nie chce ich zranić, ale jakby na to nie patrzeć swoim zachowaniem rani je jeszcze bardziej. Widać, że Liw strasznie go kocha i nie zasługuje na to, żeby tak cierpieć. Może w końcu dopadną go wyrzuty sumienia czy coś? ;D Pozdrawiam i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Łukasz ma rację. To miało wyglądać inaczej i to jego wina, wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  15. kurde ale się namieszało... tyle smutku w jednym rozdziale :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Łukasz na prawdę teraz krzywdzi Agnieszkę ale on jest tego nieświadoma i Olivie która teraz najbardziej cierpi. Liv widzi jaki Łukasz jest fałszywy. Mówi jaki on jest wierny i jeszcze ten pocałunek.. Żygadło powinien zakończyć związek z Agnieszką jeszcze we Włoszech i wtedy wszytko by się inaczej potoczyło.

    OdpowiedzUsuń
  17. Poradnik "Jak zranić wszystkich dookoła" Autor: Łukasz Żygadło. Tak jest zawsze, że ktoś cierpi.

    OdpowiedzUsuń
  18. Albo Łukasz w końcu się ogarnie i wybierze te którą najbardziej kocha albo niech zostawi je obie w spokoju bo ani Oliwia ani Agnieszka nie zasługuja na takie traktowanie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Boję się, co będzie dalej. Strasznie ciekawie piszesz. Zapraszam na NOWY WPIS na blogu http://miloscisiatkowka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  20. Teraz zdecydowanie wszystko zależy od Łukasza. Oliwia cierpi i ma nadzieję, na to że teraz po dziesięciu latach uda im się stworzyć szczęśliwą parę. Tylko pytanie czy Łukasz się ogarnie i czy zdoła poprosić Agnieszkę o rozwód?

    OdpowiedzUsuń
  21. Łukasz mnie coraz bardziej irytuje swoim niezdecydowaniem. Mam wielkie wątpliwości, co do tego, czy oni by w ogóle potrafili ze sobą być. Wygląda na to, że oni nie potrafią się dogadać, udają, że nic się nie dzieje, a potem przechodzą nad tym do porządku. To nie jest normalne i póki nie zaczną ze sobą rozmawiać, zachowywać się jak dorośli, to nic między nimi się nie zmieni. Swoją drogą, Żygadło zaszalał. Chcąc zachować pozory szczęśliwego małżeństwa, zranił jeszcze bardziej Oliwię. Mam nadzieję, że nic głupiego jej nie wpadnie do głowy, bo próby samobójcze przez facetów to głupota. Żaden nie jest tego wart! A te teksty o tym, czy pilnuje Łukasza i jego wierności to już jakaś przegina. Rodzice czasem mają dziwne żarty ;) Tak sobie myślę, że może Bartosz wkroczy do akcji i rozwiąże sytuację? :D To by dopiero się narobiło i skomplikowało ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Cholera, teraz to się dopiero porobiło. Byłam pewna, że Łukasz już ustatkował się w swoich uczuciach, a tu proszę, chyba żyję w błędzie. Że też musieli na siebie trafić, że też rodzina musiała skierować rozmowę na tak nieprzyjemne dla nich tematy. Czy los jeszcze kiedykolwiek da im chwilę wytchnienia? Niemniej jednak Żygadło jest pieprzonym dupkiem i mam ochotę mu wpierdolić. A jak.
    Nie sądziłam, że z Liw po rozstaniu z brunetem było aż tak źle. Byle taka sytuacja nie powtórzyła się w teraźniejszości.

    OdpowiedzUsuń
  23. Dopiero teraz Łukasz wie co nawywijał. Zastanawiam się tylko czy ojciec Liw też ma wyrzuty sumienia, w końcu przyczynił się do ich rozstania!

    OdpowiedzUsuń
  24. Łukasz rani Oliwię. Ale dziewczyna musiała zdawać sobie z tego sprawę, wiedziała, w jakiej sytuacji jest rozgrywający. Szkoda tylko, że Oliwia zataiła przed Łukaszem prawdę. Nie sądziłam, że jest zdolna do prób samobójczych.

    OdpowiedzUsuń
  25. No i wiedziałam, że tak pieknie i kolorowo to nie będą te święta wyglądały... Próby samobójcze? No panie Łukaszu teraz to już pan wie wszystko co powinien pan wiedzieć... Mam nadzieje, że to się jakoś poukłada w logiczną całość...

    OdpowiedzUsuń