wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 14

14. Czekały mnie ciekawe święta.

Bartek
       Moje leczenie trwało znacznie dłużej, niż przewidywano i nie przynosiło oczekiwanych efektów. Jak nie kontuzja kostki, to powracający uraz pleców, traciłem już nadzieję, ale pozwolono mi wyjechać do Polski, lekarz reprezentacyjny był moją ostatnią nadzieją na w miarę szybki powrót do gry. Nie rozmawiałem o tym z Łukaszem i Oliwią, bo nie chciałem zamęczać ich moimi problemami, dobrze wiedziałem, jak próbują powstrzymać się przed rzuceniem się na siebie nawzajem. Te ukradkowe spojrzenia, uśmiechy, czy oni naprawdę myśleli, że jestem ślepy?
       Ja osobiście nie pochwalam postępowania Łukasza, w końcu zdradził swoją żonę. Tu już nawet nie chodzi o seks, bo to jest w tej sytuacji nic. On tak naprawdę cały czas trwania tego małżeństwa ją oszukiwał, przecież doskonale wiedział, co czuje, i że to Liw jest mu najbliższa, ale brnął w to jak głupi, a teraz rani obie. Agnieszki jakoś mi nie szkoda, nigdy nie wzbudzała mojego zaufania, a co dopiero współczucia. Oliwia jednak nie zasłużyła na to, żeby ją oszukiwać i tak traktować. Bo przecież zdradził raz, to dlaczego miałby tego nie zrobić ponownie? Kto jak kto, ale ona już nie powinna więcej cierpieć. Nie mogę patrzeć na jej smutne oczy i spływające po policzkach łzy, a w ostatnim czasie płakała tylko przez niego. Tak przejąłem się losem Morawskiej, że praktycznie zapomniałem o swoim życiu, a ono wygląda jeszcze gorzej.


Oliwia
        Tych kilkanaście dni od Mikołajek minęło w okamgnieniu, ja ciągle siedziałam na korcie, a Łukasz na hali. On wyjechał trzy dni przed Wigilią, mówił, że do Włoch. Nie rozmawialiśmy o tym, jak ja spędzę te święta. Nie chciałam też wspominać mu, że jadę do Polski. Ja do samolotu wsiadłam dopiero dwudziestego trzeciego grudnia, chciałam zrobić to wcześniej, ale nie dostałam urlopu. Kolejny rok z rzędu miały mnie ominąć te wszystkie przygotowania, tęskniłam za prawdziwymi świętami, poprzedzonymi kilkudniową bieganiną i częstymi kłótniami, które jednak nie wpływały na relacje w rodzinie.
       Po męczącej podróży wylądowałam w Warszawie, gdzie czekał na mnie Paweł. Po kolejnych paru godzinach podróży znaleźliśmy się w końcu w Sulechowie. Wysiadłam z samochodu i głęboko odetchnęłam, brakowało mi tego miejsca. Tego ciepłego domu, tej dróżki, którą niegdyś wydeptałam z Łukaszem, całej tej atmosfery. Wpadliśmy zziębnięci do domu.
- Ciocia śliwka! – usłyszałam na powitanie, a po chwili do moich nóg tulił się Tomek. Po paru sekundach z kuchni wyszła mama. Miała zaszklone oczy, więc i z moimi automatycznie stało się to samo. Jak w jakiejś taniej komedii romantycznej padłyśmy sobie w ramiona i żadna nic nie mówiła.
- Oliwka, moja Oliwka – gładziła mnie po włosach, jak wtedy gdy byłam małym dzieckiem.
- We własnej osobie – uśmiechnęłam się. – Przepraszam, przepraszam was za wszystko – powiedziałam całkiem poważnie, a rodzice zaśmiali się perliście.
- Ważne, że już jesteś – oznajmił tata, który właśnie do nas dołączył i, wbrew swoim zasadom, mocno mnie przytulił.
       Wieczorem, zamiast przygotowywać jedzenie, rozmawialiśmy o tym wszystkim, co się działo u mnie, u rodziców, u Pawła, nie mogliśmy się nagadać. Oznaczało to tylko jedno, ktoś rano będzie musiał wstać i harować jak wół. Mówiąc ktoś, wszyscy mieliby na myśli moją mamę, która prawie nikogo nie dopuszczała do swojej kuchni. Ja jednak nie miałam zamiaru być już dłużej wyrodną córką i wstałam równie wcześnie co ona, chcąc jej pomóc. Przybyłam cichutko, żeby nikogo nie obudzić, do kuchni, mama akurat kroiła ogórki, więc podebrałam jej jednego, a ona jak zawsze w dzieciństwie zdzieliła mnie po rękach i obie się roześmiałyśmy.
- Co ty, kochanie, spać nie możesz? – zapytała, gdy usiadłam już na krześle.
- Nie, przyszłam ci pomóc, mamusiu – oznajmiłam. – Daj, ja dokończę tę sałatkę, a ty zrobisz coś innego.
- O, nie. W takim razie pieczesz ciasto – rozkazała, jednocześnie posyłając mi promienny uśmiech.
- Makowiec? – zapytałam, puszczając oczko.
- Makowiec.
       Ja szykowałam masę na ciasto, a mama kroiła warzywa, jednocześnie nie zamykały nam się usta, usłyszałam już streszczenie całych dwóch lat w naszej rodzinie i przyszedł czas na rozmowy o moim życiu.
- Jak ci idzie praca w tej Rosji?
- Dobrze, robię to, co lubię i jeszcze mi za to płacą. Teraz, po Nowym Roku jedziemy podbić Australian Open – powiedziałam radośnie.
- Nie zdobyłaś go jako zawodniczka, to może chociaż jako trenerka – stwierdziła pokrzepiająco i poklepała mnie po ramieniu. Ta reakcja mnie nieco zdziwiła, bo nigdy nie pochwalała mojej decyzji o graniu w tenisa, a wykluczająca mnie ze sportu kontuzja była kolejnym dowodem na źle podjętą decyzję. – A z miłością jak? – wydusiła w końcu.
- Mamciu, miłości nie ma, ale jest tenis – odpowiedziałam lakonicznie, nie chcąc rozwijać tego tematu, co mama zauważyła i odnotowała w swoim wyimaginowanym dzienniczku. Nie chciałam jej mówić o moich relacjach z Łukaszem, miałam dziwne wrażenie, że mogłaby nie do końca mnie zrozumieć.
       Wigilia upłynęła nam w bardzo rodzinnej i spokojnej atmosferze, bez żadnych cioć z Ameryki i kłótni. Rodzice, ja, Paweł, Kamila i Tomek. Jedyne, czego mi w tym wszystkim brakowało, to obecność Łukasza, ale nie można mieć wszystkiego.


Łukasz
       Podróż z Rosji do Włoch spędziłem na rozmyślaniu o sytuacji, w której się znalazłem. Trudno było właściwie to wszystko określić, kochałem Oliwię, byłem żonaty z Agnieszką, z którą nie rozmawiałem od dwóch miesięcy. Nasze małżeństwo nigdy nie było normalne, ale w ostatnim czasie stawało się tylko zbędnym papierkiem. Nie chciałem jej ranić, nie wiedziałem jak rozegrać to wszystko. Chociaż w trakcie świąt postanowiłem udawać, że wszystko jest w porządku. Trydent przywitał mnie szarugą i deszczem, pogoda była brzydka jak nigdy wcześniej. Nie jestem przesądny, ale to nie wróżyło nic dobrego. Wziąłem taksówkę i paręnaście minut później byłem już przy drzwiach do naszego małego domku, w którym spędziłem kilka wspaniałych lat.
       Otworzyłem drzwi, ciągnąc za sobą walizki, już w przedpokoju przywitał mnie zapach prawdziwego włoskiego spaghetti. W kuchni krzątała się, jakby nie patrzeć, moja żona. Odchrząknąłem cicho, a ona się odwróciła. Natychmiast się uśmiechnęła i już po chwili wpadła w moje ramiona. Przytuliłem ją mocno, jednocześnie uświadamiając sobie, że przy niej nigdy nie czułem tego samego, co przy Oliwii. Nie było tego mocno przyspieszonego tętna, a usta nie błagały o pocałunek. Owszem, Agnieszka była mi bardzo bliska, ale nigdy aż tak.
- Tęskniłam, wiesz? – opowiedziała, gdy wyswobodziła się z moich ramion, a po chwili złożyła na moich ustach nieśmiały pocałunek. Odwzajemniłem go, żeby nie wzbudzać podejrzeń, jednak nie pozwoliłem sobie na nic więcej.
- Tak, ja też tęskniłem – i to akurat była prawda.
- Przepraszam, że się nie odzywałam. Przepraszam, że zachowywałam się tak, jakbyśmy nie byli razem. Jestem wyrodną żoną – zaczęła tłumaczyć, a łzy stanęły jej w oczach. Nigdy dotąd nie była tak wylewna w swoich uczuciach.
- Och, przestań. Oboje zawaliliśmy sprawę, nie możemy się tym wiecznie przejmować.
- Masz rację, ale i tak przepraszam – cmoknęła mnie w usta i wróciła do przygotowywania posiłku.
       Wieczorem długo rozmawialiśmy, ale nie na żadne konkretne tematy. To nie były tak swobodne rozmowy jak kiedyś. Między nami powstała jakaś przepaść i to nie tylko z mojej strony. Gdy Aga poszła do łazienki, ja postanowiłem rozejrzeć się po domu i sprawdzić, czy wszystko jest na swoim miejscu. Nasza sypialna zupełnie nie przypominała miejsca, które zostawiałem, gdy wyjeżdżałem. Przemalowane ściany, wymienione łóżko, szafa, wszystko było inne. I nigdzie nie znalazłem naszych starych zdjęć. Położyłem się do łóżka i podirytowany czekałem na Agnieszkę, ta usiadła z drugiej strony mebla i nakładała balsam na dłonie.
- Dlaczego zmieniłaś wystrój sypialni, w ogóle nie pytając mnie o zdanie? – zapytałem prosto z mostu.
- Podoba ci się? – zignorowała moją irytację i słodko się uśmiechnęła.
- Niekoniecznie – odpowiedziałem lakonicznie. – Ale dlaczego nawet się mnie nie zapytałaś?
- Oj, nie chciałam ci zawracać głowy, miałeś na pewno dużo ważniejszych spraw na głowie. Błagam, nie kłóćmy się tuż przed świętami.
- Dobrze, zostawmy ten temat w spokoju.
- A właśnie. Twoja mama wczoraj dzwoniła, zapraszała nas do siebie, powiedziałam, że przyjedziemy pierwszego dnia świąt. Samolot mamy z samego rana.
- Widzę, że postanowiłaś wszystko planować bez pytania mnie o opinię – prychnąłem.
- Łukaszku, nie rób afery, przecież uwielbiasz święta w Sulechowie, chciałam ci zrobić przyjemność.
       „Dobrze, że chociaż nie będzie tam Oliwii. To by się dopiero źle skończyło.” – pomyślałem i poszedłem spać. Czekały mnie ciekawe święta.

~*~
Trzeba przyznać, że dzisiaj wyjątkowo mocno nie chciało mi się dodawać rozdziału. Trudno powiedzieć, czym to jest spowodowane. Może zmęczenie materiału, chwilowy brak chęci, utrata wiary w sens czy po prostu lenistwo. Dobrze, że są jakieś tam zapasy. Dzisiaj nie będzie pieprzenia, jak ktoś potrzebuje, to mogę podrzucić trochę pieprzu w ziarenkach albo mielonego. Ptaszki świergolą, że jak zwykle do piątku, ale lenistwo może i ze mną wygrać. A w międzyczasie przypominam oczywiście o Evil feels, gdzie być może w całkiem niedalekiej przyszłości pierwszy rozdział.
Commi

23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Pewnie cię teraz zaskoczę. Uwielbiam Bartka w tym opowiadaniu! Przecież jeszcze nigdy ci tego nie mówiłam, ani nic. Takie nagłe uczucie mną zawładnęło po prostu.
      Łukasz i Oliwka się sami wkopali. Nie mogą ze sobą nie rozmawiać, bo to im związku nie zbuduje. Muszą siedzieć i ględzić godzinami o pierdołach, a przede wszystkim o tym, gdzie planują spędzić święta, skoro rodziny mają w jednym mieście. Niech sobie nie myślą, że będą się mogli omijać z daleka, a potem paść sobie w ramiona. A Łukasz to głupi jest, bo nie powinien dawać Agnieszce żadnych złudnych nadziei. Rani Liwkę, rani Agę, nawet Bartka rani, bo jemu to też przeszkadza! Zaraz zacznie ranić Maxima i będzie w ogóle full wypas.
      Nie trać chęci i wiary. Oliwka, Łukasz i Bartek są według mnie świetnymi bohaterami historii, która może momentami jest bardziej w stylu komedii romantycznej, ale to cały jej urok! Dobrze wszyscy wiemy, że potrafisz opisywać zarówno smutek, jak i radość. A jak ktoś nie wie, to przekona się o tym na Evil feels.
      Trzymaj się, ja mam ostatnie kilka dni lenistwa ^^

      Usuń
  2. Ojojojoj, będzie gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnieszka zaplanowała wystrój sypialni, święta w Polsce to może jeszcze niech ich rozstanie zaplanuje? Nie, taka podła to już nie będę. Łukasz powinien wprost oświadczyć żonie że to koniec,że on kocha Oliwię i chce z nią być. Nie może z tym zwlekać bo potem będzie jeszcze gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  4. To się Łukasz zdziwi, gdy jakimś cudem spotka w Sulechowie Oliwię. Nie bardzo rozumiem, czemu nie powiedziała mu o tym, że leci na święta do Polski? Nie mniej jednak, bardzo się cieszę, że wyjaśniła wszystko z rodziną, że w jakimś stopniu odbudowali relacje między sobą. Czasem tak jest, że ktoś pierwszy musi wyciągnąć rękę i ustąpić. Dobrze, że ona to zrobiła, bo tak, to taka sytuacja patowa mogłaby trwać i trwać, bo rodzice tak już mają, że ciężko im się do błędu przyznać ;) Mam nadzieję, że teraz relacje Oliwki z rodziną będą już tylko się poprawiać :) Chociaż... Jeśli wyda się, że rodzice zabronili Łukaszowi się z nią spotykać, to może być nieciekawie i gorąco. Co do Agnieszki - jeśli tak wyglądało całe ich małżeństwo, to ja się Łukaszowi nie dziwię, że ona nigdy nie była mu bliska. Planuje wszystko bez jego wiedzy, a on, jak szmaciana lalka, ma się na wszystko zgadzać i robić to, co ona chce? Masakra! Nie lubię takiej dominacji w związku. Jemu pewnie jest o tyle trudniej, że przez cały ten czas ją oszukiwał, bo w sercu miał inną... W takim razie zadaję sobie pytanie - po co brał ślub z nią, jeśli nigdy jej nie kochał? Jeden związek na zapełnienie dziury po innym, nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Łukasz się poplątał w tym wszystkim i w sumie to mi go szkoda. Czekam tylko, kiedy wreszcie się zmobilizuje i podejmie jakieś kroki odnośnie swojego małżeństwa. Czy w ogóle coś zrobi? Czy będzie ciągnął na dwa fronty? Nie wiem, na co on czeka. Od czekania nic się nie zmieni, a widzę, że jego relacje z Liw też pozostawiają chyba wiele do życzenia. Zamiast poważnej rozmowy wolą pierdoły, jakby oboje uciekali od odpowiedzialności. Życzę im więcej zdecydowania :D Natomiast na koniec zostawiłam mego ulubieńca w tej historii, Bartosza :) Ja też nie wiem, dlaczego oni mają go za idiotę, który niczego nie widzi albo nie słyszy - bo co jak co, ale uszy do Bartek ma dobre do słuchania :D Bardzo jestem ciekawa, jakie on będzie miał tutaj swoje pięć minut. Oby niczego złego nie nawywijał, bo zmienię o nim zdanie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie dziwię się, że Łukasz się zdenerwował, bo zachowanie Agnieszki do najlepszych nie należy. Ominęli w rozmowach niby mało ważne sprawy, a tu się okazuję, że być może czeka ich niemałe zaskoczenie. A Bartek jest genialny. Niemal ideał, aż trochę to podejrzane ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Walcz z lenistwem! :) Mnie się to dzisiaj udało :)
    A co do Łukasza, to powinien to załatwić, jak najszybciej, bo w Sulechowie spotka Oliwię. I może nie być za ciekawie...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze mówiąc, myślałam, że Łukasz od razu załatwi sprawę. No ale może to rzeczywiście nie byłoby zbyt subtelne. Zdziwiło mnie za to zachowanie Agnieszki. A może nawet zirytowało. Ona naprawdę myśli, że może się nie odzywać, przeprosić i wszystko będzie okej? -.- Nie pamiętam jak to dokładnie było: czy to ona ignorowała SMSy Łukasza, czy oboje zerwali kontakt. Jeśli ten drugi wariant to nie powinnam jej obrzucać błotem. A skoro małżeństwo Żygadło wyląduje w Sulechowie, to wyczuwam niezły rozpier.dol :D

    OdpowiedzUsuń
  8. No to jednak te święta nie będą miłe jak pojadą do Sulechowa i spotkają się z Oliwią bo to jest raczej nieuniknione. Nie tak wyobrażałam sobie pobyt Łukasza w Trydencie. Widać, że Agnieszka już nawet nie rozmawia z Łukaszem o takich zwykłych rzeczach jak zmian w ich domu. To dalej jest jej i Łukasza dom, a ona się zachowuje jakby to był tylko jej. To małżeństwo funkcjonuje, ale na papierku.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, kroi się niezła akcja! Fajnie, że nie ma jakiejś monotonni, że tu się ślicznie wszystko skończy, tu się zejdą, tam się wykuruje. Super, że akcja się rozkręca. Myślę, że nieźle nas zaskoczysz kolejnym rozdziałem, bardzo na to liczę. ;) A już bym padła, gdyby tak tu nagle Bartek do Sulechowa wbił. xD Może Agnieszka będzie grozić Łukaszowi, żeby się z nią nie rozstawał? Ależ mam chrapkę na grube mięso. Ogólnie mi trochę szkoda Kurka w tym zamieszaniu między tym dwojgiem, że go trochę ignorują, bardziej się sobą przejmują, oby nam się chłop zupełnie nie zatracił.
    Dobrej nocy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże, kocham to...pisz dalej!! Czekam na następny rozdział jak najszybciej ;) http://miloscisiatkowka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. szykuje się bardzo ciekawa konfrontacja, już się nie mogę doczekać jej efektów :D
    szkoda tylko, że tak mało Bartka, lubię tą postać w Twoim opowiadaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No to Oliwia będzie mieć niespodziankę gdy Łukasz z Agnieszką zjawią się w Sulechowie. Łukasz też będzie mieć niespodziankę, bo nie spodziewa się zastać w swoim rodzinnym mieście Oliwki.
    A co do Agnieszki i do zmiany wystroju sypialni to nie wiem czemu, ale pomyślałam sobie, że ona nie jest wierna Łukaszowi tak jak on jej nie jest wierny. Mam nadzieje, że Łukasz szybko poprosi ją o rozwód.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Agnieszka mnie denerwuje i przeszkadza!

    OdpowiedzUsuń
  14. no to Łukasz się nieźle dziwi jak zobaczy Oliwię w Sulechowie:) mam tylko nadzieję, że nie zmieni zdania i nie będzie nadal ciągnął tego małżeństwa.
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Coś się skomplikuje, musi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam za pewnik że oni się w tej Polsce spotkają i to nie będzie wróżyło nic dobrego. Przemeblowana sypialnia skojarzyła mi się z tym że Agnieszka zdemolowała ją z jakimś kochankiem i trzeba było wszystko pozmieniać :P śmieszne ale czytając o świętach zatęskniłam za nimi. Martwię się o Bartka, on coś się za bardzo zaangażował w to co dzieje się z Oliwią, czy to jeszcze jest tylko przyjaźń a może jakieś kiełkujące " coś" o czym nawet sam Bartek jeszcze nie wie...

    OdpowiedzUsuń
  17. Boje się tego co może się wydarzyć w kolejnym rozdziale, bo bardzo prawdopodobne jest spotkanie Łukasza i Oliwi. Dziwię się, że Łukasz nie skończył z Agnieszką zaraz po przyjeździe do niej. Dla mnie to ona jest fałszywa i tyle. Niby tęskniła, a tak na prawdę też pewnie kręci z kimś na boku. Takie jest moje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak zwykle genialny rozdział!Zapraszam
    http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Coś czuję, że z tego całego wyjazdu Agnieszki i Łukasza do Sulechowa nie wyniknie nic dobrego, dlatego, że tam jest Oliwia, która jest niczego nieświadoma. Patrząc na zachowanie Łukasza to nie dostrzegam w nim jakieś chęci rozstania się z Agnieszką, ale mogę się mylić, a Żygadło (a w zasadzie to Ty) może mnie zaskoczyć...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Hohohoho, no to ciekawie będzie. Czy mi się zdaję, czy Aga się lekko dziwnie zachowuje? Nie patrząc na Liv i całą sytuację, ona najzwyczajniej wydaje się dziwna. Może ostatecznie nie umiem tego oddzielić? Nie wiem xd Ale ja bym zrobiła awanturę, gdyby ktoś podejmował decyzję za mnie. Łukasz już raczej nie odejdzie od pomysłu rozstania, chyba że coś niespodziewanego zaskoczy. Hmm, tylko co? No zobaczymy, jak to tam się w tym Sulechowie poukłada. Do następnego! ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Oliwia odpoczywa w gronie rodzinnym,ale jak się okazuje niezbyt długo będzie dobrze. Cholera czy tylko mi Agnieszka tak działa na nerwy? Robi remont w ich domu nie pytając o jego zdanie i teraz jeszcze wylot do Polski? No to będą dymy jak się spotkają z Oliwią, tak coś czuję...

    OdpowiedzUsuń