Oliwia
Siedziałam w salonie z książką w ręku, oddając się relaksowi po tygodniach ciężkich treningów. Od dwudziestu dni przygotowywałam kilka dziewczyn do startu w juniorskim Australian Open i tylko wieczorami miałam czas dla siebie, który i tak wykorzystywałam na odpoczynek przed kolejnym męczącym dniem. W głowie roiło mi się od tych małych, zielonych piłeczek, ciągle zastanawiałam się, co można jeszcze poprawić w grze dziewczyn. Może forhand, może backhand, a może slice? Mimo wszystko to było właśnie to, co kocham. Nie potrafię żyć bez tenisa, choć często doprowadza mnie na skraj wytrzymałości psychicznej i fizycznej, to tylko on potrafi mnie z tego skraju zabrać. Z tenisem jest podobnie jak z Łukaszem, wpędzają mnie na dno, żeby tylko oni potrafili mnie z niego wyciągnąć. To był ten cudowny dzień, szósty grudnia, wielki huk nie wiadomo wokół czego. Poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę, gdy usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w zamku.
- Oliwia, gdzie jesteś? – zapytał na wstępie Łukasz.
- W kuchni – krzyknęłam, a on po chwili zapalił światło w pomieszczeniu.
- Czemu siedzisz po ciemku?
- Tak jakoś – wzruszałam ramionami i zalałam herbatę.
- Stało się coś? – zapytał przejęty.
- Nic, po prostu jestem zmęczona – odpowiedziałam niechętnie i usiadłam przy stole, naprzeciwko Łukasza. Nie chciałam rozmawiać z nim o tym, jak ciężko jest mi odnaleźć się w tej sytuacji, jak trudno jest mi udawać, że nic między nami nie ma. To stawało się coraz bardziej chore.
- Dlaczego mam jednak wrażenie, że to nie tylko to? – po tylu latach chyba nic nie mogę przed nim ukryć.
- Naprawdę, jestem po prostu zmęczona, dobrze wiesz, że teraz mam ciężki okres w pracy.
- I właśnie dlatego dzisiaj cię gdzieś zabiorę. Ubieraj się, idziemy na spacer – oznajmił i pociągnął mnie do mojego pokoju.
- Co? Nigdzie nie idę – próbowałam się jeszcze sprzeczać.
- Nie ma żadnego „nie idę”. To jest rozkaz, szeregowy – krzyknął i się roześmiał. Gdy byliśmy młodsi, zawsze tak robił, żeby mnie zmusić do wykonania jego poleceń. Brał przykład z mojego taty, który był wojskowym.
- Tak jest, generale – zasalutowałam i wygoniłam go z pokoju, żeby się przebrać.
Po kilkunastu minutach wyszłam z pokoju, a Łukasza nigdzie nie było. Na stole w kuchni leżała tylko karteczka: „Idź tam, gdzie już dawno temu zostawiłaś swoje serce”. Dla mnie była to oczywista wskazówka, chodziło o kort. Tylko co ten Żygadło tym razem wymyślił?
Łukasz
Chciałem, żeby ten wieczór był wyjątkowy, żeby Oliwia poczuła, że nie rzucam słów na wiatr i faktycznie nadal ją kocham. Tak, kocham. Potrzebowałem mnóstwo czasu, żeby zrozumieć, dlaczego moje małżeństwo z Agnieszką nie przypomina małżeństwa z prawdziwego zdarzenia. Nie pomyliłem miłości z przyjaźnią, bo cały czas wiedziałem, że właśnie Liw kocham, ale za wszelką cenę próbowałem o tym zapomnieć i przelać te uczucia na Agnieszkę. Dziesięć lat z tym walczyłem, a to wszystko dla jej dobra.
W dniu jej osiemnastych urodzin odbyłem poważną rozmowę z Morawskimi. W sposób bardzo konkretny i przekonujący oznajmili mi, że mam się od Oliwii, kolokwialnie mówiąc, odpieprzyć. Nie powiem, żeby mnie to nie zdziwiło, bo zdziwiło. Zawsze byli dla mnie mili i przychylni, traktowali jak swojego syna, ale kiedy zorientowali się, że między mną i ich córką może być coś więcej, postanowili zainterweniować, a ja zrozumiałem, że Liw nie jest kobietą dla mnie. Była zbyt młoda, delikatna, miała swoją pasję, a ja nie mogłem i nie chciałem jej ograniczać. Może też przestraszyłem się reakcji jej rodziców, wszystko było zbyt skomplikowane jak dla tak młodego i pochłoniętego siatkówką człowieka. A następnego dnia zadzwoniła Agnieszka z prośbą o spotkanie i wyznała, że od dawna się we mnie podkochuje. Lubiłem ją, nie była mi obojętna, ale to nigdy nie było tak mocne uczucie jak do Oliwii. Tak, to był największy błąd w moim życiu i dlatego, gdy otrzymałem szansę na jego naprawienie, nie chciałem jej zmarnować.
Zostawiłem ją samą w domu i napisałem dla nas jednoznaczną kartkę, a potem pojechałem na kort, żeby przygotować moją niespodziankę. To niby były tylko Mikołajki, ale wiedziałem, że świąt razem nie spędzimy, więc postanowiłem chociaż w taki sposób jej to zrekompensować. Na środku kortu ustawiłem stolik i dwa krzesła. Przygotowałem również wystawną kolację i wybrałem ulubione wino Oliwii, w kieszeni spodni natomiast spoczywało małe pudełeczko, które tylko czekało na odpowiedni moment.
- Łukasz? Jesteś tutaj? – usłyszałem jej melodyjny głos, gdy weszła na salę. Zamknąłem drzwi i przysłoniłem jej oczy swoimi dłońmi.
- Jestem – szepnąłem czule. – I nigdzie się stąd nie ruszę – dodałem. Czułem, jak jej ciało drży przy każdym moim dotyku, to tylko upewniało mnie w swojej decyzji. – Chodź – złapałem ją za dłoń i zaprowadziłem do stolika. Odsunąłem krzesło, a ona z gracją usiadła. Po chwili zapaliłem świecie i nic się nie liczyło. Były tylko jej oczy i blask świec, ta radość w jej tęczówkach, i nasze dłonie, które szukały ze sobą kontaktu.
- Ja… - zaczęła po pewnym czasie. – Nie wiem, co powiedzieć. Dziękuję – wyszeptała, a potem z jej oczu spłynęła pojedyncza łza, którą starłem kciukiem.
Oliwia uśmiechnęła się ciepło i zaczęliśmy posiłek. Nasza rozmowa krążyła raczej wokół przyziemnych tematów, jak moja gra czy jej treningi. Opowiadała mi o dziewczynach i nadziejach na turniej w Australii, a ja mówiłem o wrażeniach z meczów i Urengoju.
- Muszę tam z tobą kiedyś pojechać – stwierdziła.
- To da się załatwić, ale wróć najpierw z tych australijskich wojaży.
- Przecież Australia to dopiero po Nowym Roku.
- Wiem, ale wcześniej pewnie się nie spotkamy.
- Jak to?
- Widzisz, chciałem ci dzisiaj dać namiastkę świąt. Spędzam je z Agnieszką – oznajmiłem, udając, że nie widzę tego zawodu w jej oczach. – Ale obiecuję, że to ostatnie święta, które spędzamy oddzielnie.
- A co z Sylwestrem? – zapytała z nadzieją.
- W tę noc jestem tylko twój – roześmiałem się, a ona poszła w moje ślady.
- Nie chcę być wścibska i cię naciskać, wiem, jaka była nasza umowa, ale…
- Wiem, Liwka, wiem, że jest ci ciężko. Po świętach z nią porozmawiam, to nie może tak dłużej trwać. Ja się męczę, ona się męczy i jeszcze na dodatek ty się męczysz. Tak nie powinno być.
- Zapomniałeś jeszcze o Bartku. On też się męczy – zaśmiała się pod nosem.
- A tak. On chyba najbardziej. Zamknij oczy – rozkazałem.
- Co? – zapytała zdziwiona.
- No, zamknij oczy, zrób to dla mnie.
Posłusznie wykonała moją prośbę, a ja wstałem z krzesła i wyjąłem z kieszeni pudełeczko, w którym znajdował się srebrny naszyjnik z brylantowym sercem. Zawiesiłem jej go na szyi, by potem ucałować jej kark.
- Możesz już otworzyć oczy – powiedziałem. Gdy zorientowała się, co ma na szyi gwałtownie wstała i stanęła przede mną. Nie pozwoliłem jej nic powiedzieć. – Teraz ty jesteś właścicielką mojego serca – oznajmiłem, a z jej oczu znów popłynęły łzy.
- Dziękuję – wyszeptała i oparła swoje czoło na moim, patrząc mi głęboko w oczy. Nie mogłem się powstrzymać i złamałem naszą umowę. Pocałowałem ją delikatnie, choć mieliśmy nie dopuszczać do zbyt bliskiego kontaktu fizycznego. Nie opierała się jednak, a oddała pocałunek z dużo większą zachłannością. – Kocham cię – powiedziała po chwili, a moje serce wykonało jakąś nieokreśloną ewolucję. Za każdym razem, gdy to mówiła, moje życie nabierało sensu.
- Ja ciebie też – zapewniłem i wiedziałem, że to jest prawda, że w końcu przestałem oszukiwać serce.
Potem Liwka zmusiła mnie do zagrania w tenisa, po raz setny w swoim życiu próbowała nauczyć mnie poprawnie wykonywać backhand i forhand, ale zupełnie mi to nie wychodziło. Tak jak jej było ciężko nauczyć się atakować z drugiej linii. Kiedyś grała w siatkówkę, ale tak jak ja na rozegraniu. Zmęczeni i szczęśliwi wróciliśmy do domu. Na lodówce znaleźliśmy kartkę: „Musiałem wyjechać do Polski. Zobaczymy się po świętach. Trzymajcie się ciepło, Bartek”. Spojrzeliśmy na siebie zdezorientowani i doszło do nas, że byliśmy zbyt zajęci sobą i zupełnie zapomnieliśmy o problemach przyjmującego.
No i jest ta przeklęta trzynastka. Rozdział, do którego podchodziłam najwięcej razy, rozdział, na który przez najdłuższy czas nie miałam pomysłu, rozdział, który na powstanie czekał najdłużej, rozdział, przy którym zaczęłam mieć wątpliwości, ale potem faktycznie poszło z górki. Wiele osób przyczyniło się do tego, że to opowiadanie jednak poszło do przodu, że się przełamałam i jednak napisałam to co na górze. Nie jest to zbyt górnolotne, jak i cała historia, ale jest. W tym miejscu chciałabym podziękować pewnej osobie, która przekonała mnie, że i melodramat ma sens, która równie mocno jak ja rozwodziła się nad dalszymi losami bohaterów. Prawdopodobnie gdyby nie nasze rozmowy, to stanęłabym z tą historią w miejscu na dłużej albo i na zawsze. Zresztą to nie tylko o to chodzi.^^ W każdym razie dedykuję Ci ten rozdział.:* W końcu możesz w pełni delektować się rozdziałem, bo nie wiesz, co się w nim wydarzy.:D Oczywiście dziękuję wszystkim innym za ciepłe słowa, rady, rozmowy i wszystko inne. Kurczę, dziękuję tutaj, jakby to epilog był, a my dopiero gdzieś w połowie jesteśmy.:) Jak już mówiłam, właśnie zaczynamy najdziwniejszą część tego opowiadania, a więc bawmy się! Nieważne, że to już nie karnawał, podczas play-off PlusLigi wszystko dozwolone. Poszłoby się na ZAKSĘ, ale nie dość, że najlepsze miejsca już wykupione, to się jeszcze ledwo chodzi. Ciężkie to życie jest. Przypominam, że czekają na Was Maniek i Liliana.:D Do wtorku, kochani.:)
Commi
Matko, jaka ja jestem ciekawa co się dalej wydarzy! Czekam na następne części. :)
OdpowiedzUsuńPowiem tylko jedno-kocham ten rozdział<3 Tak, oby to były ich ostatnie święta a potem będą tylko oni:)
OdpowiedzUsuńNajckliwszy rozdział tego opowiadania ;) jestem ciekawa jak dalej potoczy się akcja ;) Mam nadzieję, że Łukasz wie co robi. Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńcholernie romantyczne! :) liczę, że Łukasz szybko i w miarę bezboleśnie załatwi sprawę z Agnieszką. bo rzeczywiście ta sytuacja jest chora, ponieważ wszyscy się męczą, więc naprawdę nie ma sensu ciągnąć dalej tej maskarady. cóż, mogę powiedzieć.. czekam na następny! pozdrawiam. // lucky loser. ;)
OdpowiedzUsuńA mnie zastanawia postać Agnieszki. Co się stało z jej uczuciami? Wyznała Łukaszowi, że go kocha, ale potem w ich małżeństwie przecież się nie układało. Ona miała go totalnie gdzieś, nie przeszkadzało jej, że mieszkają daleko od siebie, nie mają ze sobą kontaktu i tak dalej. Ciekawa jestem jak ona zareaguje na wieść o rozwodzie. Będę mocno zniesmaczona, jeśli zacznie odgrywać jakieś dramatyczne sceny, że nie może bez Łukasza żyć. No i aspekt rodziców Oliwii przerył mi mózg. Liw wie o tej rozmowie? Nie rozumiem jak rodzice mogą się wtrącać w życie swoich dzieci. Zwłaszcza w aspekcie miłości. Przecież powinno im zależeć, żeby ich pociechy były szczęśliwe, prawda?
OdpowiedzUsuńale się romantycznie zrobiło:)))
OdpowiedzUsuńciekawi mnie czy Łukasz rzeczywiście zakończy swoje małżeństwo...
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Aaaaaaaa. *__* Powiem Ci, że trzynastka niby powinna być pechowa, a tutaj trzynastka bardzo pozytywna. To co, że się z nią męczyłaś i najdłużej ją pisałaś. Ważne, że wyszła Ci tak fajnie.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że rodzice Liwki powiedzieli coś takiego Łukaszowi, no wiedziałam. Musiało to być dla niego trudne. Biedna Liw, bo ona o tym nie wie, sama mówiła, że nie rozumie, dlaczego się rozstali. Najważniejsze jest to, że Łukasz stara się Oliwkę odzyskać. Obydwoje zasłużyli na szczęście.
Przepraszam, że to takie nieskładne, ale jakoś nie umiem się zupełnie ogarnąć.
Dziękuję :*
Do wtorkuuu - mówi Nance do Oliwki, Łukasza i Bartka.
Ja Mariusza i Lilkę już 5 razy przeczytałam :D. Lubię tą twoją trzynastkę, wcale nie pechowa.
OdpowiedzUsuńJakoś mi tak wstyd za rodziców Liw. Mam nadzieję, że zejdą się szybko. Ciekawi mnie co tam u Kurka.
Ooooooooooooooo... <3
OdpowiedzUsuńAle to jest romantyczne <3
Tyle w temacie :)
Rzesz to kurwa, cholerny blogspot. To ja się meczę z pisaniem komentarza, a ten mi go nawet nie doda? Pf, skandal.
OdpowiedzUsuńŁukasz coraz bardziej mnie zadziwia, w ten pozytywny sposób, oczywiście. Widać, że stara się uporządkować swoje uczucia względem Liw. I szczerze mówiąc, ja mu wierzę. Wierzę, że ją naprawdę kocha. Tylko czy da radę powiedzieć Adze, że to już koniec? Na pewno warto spróbować, ale czy ta próba nie zakończy się fiaskiem?
A zapraszam do Bydgoszczy, do Łuczniczki, tu najlepsze wolne miejsca na poniedziałkowy mecz nadal wolne. *.*
Świetny rozdział :) Ten pomysł Łukasza genialny ;) Już nie mogę się doczekać tego jak rozgrywający skończy z Agnieszką i będzie tylko z Oliwią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wciąga te twoje opowiadanie :) Dopiero przeczytałam rozdział a już chcę więcej. Łukasz miał świetny pomysł i teraz ciekawa jestem jak załatwi sprawę z Agą. Pozdrawiam i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńTak się właśnie kończy wtrącanie rodziców w związek dzieci. Nie rozumiem tylko tego, dlaczego on przez tyle lat jej prawdy nie powiedział? Może wszystko byłoby prostsze, może Oliwia inaczej spojrzałaby na to wszystko? A tak, nawet nie ma dziewczyna pojęcia, dlaczego to wszystko się tak potoczyło. Nie mniej jednak, doceniam jego wysiłek i zorganizowanie tej kolacji. Postarał się, nie powiem :) Niestety nie opuszcza mnie dziwne wrażenie, że to nie koniec ich problemów. Jeszcze, nie daj Boże, wróci Agnieszka i wszystko się znów pomiesza... Łukasz zaczyna ogarniać swoje uczucia, ale to wszystko jest na tyle pomieszane, że nie jest to takie proste... Tak czy inaczej, obydwoje zasługują, by być szczęśliwymi. Tylko czy razem? To się jeszcze okaże...
OdpowiedzUsuńPS: Przepraszam, że tak krótko, nie mogę się skupić.
Może i żadna ze mnie romantyczka, ale takie sceny jak w tym rozdziale na mnie działają, zwyczajnie podoba mi się jak facet odnajduje w sobie tę drugą stronę, staje się delikatny i czuły. Nie wiem czy to dobre by Łukasz zwlekał z powiedzeniem Agnieszce że to koniec aż do świąt, z drugiej strony oni ciągle są w rozjazdach wiec ciężko to zorganizować. Cieszy mnie to ze nie hamują swoich uczuć, Liw i tka długo musiała to robić. Kurcze szkoda mi się Kurka zrobiło że został tak samemu sobie :P
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Łukasz pokaże, że ma jaja i szybko podejmie decyzję o rozstaniu z żoną! Kurde nawet Kurka mi się żal zrobiło!
OdpowiedzUsuńMnie to zastanawia, czy poza problemami zdrowotnymi Bartek ma jeszcze jakieś.
OdpowiedzUsuńsłodcy są. ale martwię się, co z Bartkiem.
OdpowiedzUsuńKochają się, a to jest najważniejsze ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Łukasz dotrzyma słowa i rozwiedzie się z Agnieszką.
Martwię się o Bartka. Oliwia z Łukaszem byli tak zajęci sobą, że nie zwracali uwagi na przyjaciela.
OdpowiedzUsuńŁukasz zrobił nie małą niespodziankę Liv kolacją i prezentem. Mam nadzieje, że Łukasz podczas świąt chociaż nie jest na to czas powie Agnieszce, że to koniec ich małżeństwa i liczy na rozwód bez problemów. Liv zasługuje na to żeby być tą pierwszą, a nie drugą. Martwi mnie tylko Bartek, który musiał wyjechać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Świetne opowiadanie. Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Bartka. Również mnie ciekawi kiedy Agnieszka dowie się o zdradzie Łukasza.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ;D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
http://szczesliwyset.blogspot.com/
Super :) Zapraszam do mnie http://miloscisiatkowka.blog.pl/
OdpowiedzUsuńNo w końcu dotarłam i tu :D Ach ta trzynastka. Świetna i tyle! :D Co ten Bartek tam naskrobał, że aż wyjechał. Ciekawa jestem, jak to będzie z Agnieszką. Odpuści, czy zaciekle powalczy do końca? No zobaczymy, Commi nie zawiedzie ;) A Liv i Łuki, to jak ulał do siebie pasują. Nie rozumiem, czemu on poddał się tak łatwo Morawskim.
OdpowiedzUsuńBoje się że te wszystkie obietnice Łukasza nie będą spełnione i po raz kolejny skrzywdzi Liw. :( Ale oby to było złe przeczucie bo naprawdę do siebie pasują :)
OdpowiedzUsuńTo nam powiało romantyzmem, nie ma co. Ale nie ukrywam, że ja wcale romantyczna nie jestem, więc dla mnie takie coś jest niczym nadzwyczajnym, ale nie ukrywajmy, Ziomek się postarał. Ważne, że w tyn wieczór Liwia poczuła się wyjątkowa i była szczęśliwa. Chyba właśnie o to Łukaszowi chodziło. Osiągnął swój cel. Mam nadzieję, że Łukasz nie rzucał swój na wiatr i po świętach porozmawia z Agą i jej wszystko powie. Bo jak już wie, nie m sensu dalej tego ciągnąć. Tylko Liwia daje mu maksimum szczęścia i radości. Tak samo jak Liw Ziomkowi.
OdpowiedzUsuńNa koniec moje pytanie, Bartoszu, co się stało?
Nowy wpis na naszym blogu!! Mam nadzieje, że się spodoba :) http://miloscisiatkowka.blog.pl/
OdpowiedzUsuńPomysł Łukasza na niespodziankę był rewelacyjny! Ślicznie się to wszystko zapowiada tylko ciekawa jestem jak przeprowadzi rozmowę z Agnieszką... No i jak tam ten biedny Bartuś, o którym ostatnio troszkę zapomnieli?
OdpowiedzUsuń