piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 6

6. Skoro on może prowokować mnie, to dlaczego ja mam być gorsza?

Oliwia
        Nie ma nic piękniejszego od tumultu panującego na kortach ziemnych podczas treningu twoich podopiecznych. Gdy widzisz, jak dziewczyny i chłopcy starają się z chirurgiczną precyzją posłać każdy serwis w linię, jak dbają o dokładność forhandu, bakchandu, jak sprowadzają przeciwnika do defensywy, jak walczą o każdą piłkę, twoje serce rośnie i czujesz, że to co robisz, robisz dobrze. Masz z tego niesamowitą satysfakcję, a uśmiech nie schodzi z twojej twarzy, nawet jeśli życie prywatne cię nie rozpieszcza i wiecznie coś nie gra. Tutaj zapominasz o wszystkich, oczyszczasz umysł i na te kilka godzin obracasz się w świecie, w którym istnieje tylko tenis. Tylko ty, piłka, rakieta i przeciwnik.
- Dobra! Na dzisiaj koniec. Widzimy się jutro o tej samej porze – tymi słowami zakończyłam trening i zabrałam się za sprzątanie sprzętu. Zbierałam właśnie piłeczki do koszyka, gdy ktoś zasłonił mi oczy swoimi dłońmi.
- Zgadnij kto to – zamruczał mi ktoś do ucha, a mnie przeszły dreszcze, co próbowałam za wszelką cenę ukryć.
- Łukasz! – obróciłam się i rzuciłam w jego ramiona. Nie dziwcie się, po prostu wraz z Bartkiem wyjechali na tydzień rozegrać mecze w Pucharze Rosji i zostawili mnie samą, a ja, nie wiedzieć czemu, tęskniłam.
- Widzę, że się stęskniłaś – oznajmił wesoło i zmierzwił mi włosy. Ja nie pozostałam mu dłużna i dźgnęłam go w żebro. – Ej, mała! Uważaj sobie! – zaśmiał się.
- To ty sobie uważaj – wystawiłam mu język i przebiegłam na drugą stronę kortu, podniosłam jedną piłeczkę z podłogi i lekko ją rzuciłam, trafiając go w nogi.
- Osz, ty! Już nie żyjesz! – zaczął się prawdziwy pościg. Przez dobre pięć minut biegaliśmy wokół kortów, aż w końcu się zmęczyłam. Z siatkarzem i jego kondycją nie wygrasz.
- Dobrze, poddaję się! Zrobię wszystko, tylko daj mi już spokój! – powiedziałam zdyszana.
- Wszystko? – poruszył charakterystycznie brwiami i zbliżył się do mnie, by spojrzeć mi głęboko w oczy.
- Wszystko – odpowiedziałam, głośno przełykając ślinę. Jego wzrok, bliskość ust i całego jego doprowadzały mnie do obłędu, odbierały rozum.
- Cóż. Skoro tak, to mam dla ciebie propozycję – wymruczał mi prosto w usta, lekko ich dotykając. Mój oddech mocno przyspieszył, serce kołatało jak oszalałe. – Robisz porządny obiad, bo jestem straszliwie głodny – powiedział po chwili, cmoknął mnie w policzek i odsunął się, sięgając po rakietę tenisową.
        Ja ciężko westchnęłam i poczułam przypływ bezsilności. Jeśli on będzie mnie tak prowokował, to w życiu nie wyleczę się z tego uczucia. Oszaleć można. Nie odezwałam się, zebrałam resztę sprzętu i pozostało mi tylko się przebrać. Skoro on może prowokować mnie, to dlaczego ja mam być gorsza? O nie, nie ze mną te numery. Znam swoją wartość i potrafię ją wykorzystać, dlatego przebierałam się na korcie. Moja torba leżała na ławce, wyjęłam z niej bluzkę i spodnie, by chwilę później zacząć operację „zemsta”. Sportową koszulkę zdejmowałam długo i z charakterystycznymi, działającymi na facetów ruchami. Stałam do niego tyłem, ale doskonale czułam to przeszywające mnie na wskroś spojrzenie. Słyszałam, jak przełyka ślinę, tak jak ja kilka minut wcześniej. Spodnie zmieniłam szybko, żeby oszczędzić mu całkowitej wewnętrznej destrukcji.
- A ty co tak siedzisz? Podobno głodny byłeś – uśmiechnęłam się słodko i wskazałam drzwi.
- Tak, tak. Już idę – mruknął pod nosem.
       Siedząc w samochodzie, praktycznie w ogóle nie rozmawialiśmy. W powietrzu czuć było tę gęstą atmosferę między nami, której nie potrafiliśmy przezwyciężyć. Jedno robiło na złość drugiemu bez konkretnej przyczyny. Tak nie zachowują się przyjaciele. W naszych relacjach działo się coś bardzo dziwnego, wszędzie doszukiwałam się podtekstów, powoli przeradzało się to w obsesję.
- Oliwia, uważaj! – krzyknął Łukasz, a ja dopiero wtedy zorientowałam się, że jadę prosto na ciężarówkę. Zjechałam gwałtownie na pobocze i zatrzymałam samochód. Do reszty roztrzęsiona z niego wysiadłam i oparłam się o jakieś drzewo, próbując uspokoić oddech. Łukasz przyszedł po chwili i chwycił mnie w swoje ramiona. Tulił do siebie jak małe dziecko, głaszcząc po plecach. Powoli się uspokajałam, oddech stawał się miarowy, a serce przestawało walić jak młot.
- Przepraszam… Ja nawet nie wiem, jak to się stało – powiedziałam drżącym głosem.
- Przecież nic się nie stało – odpowiedział beztrosko i otarł pojedynczą łzę z mojego policzka.
- Nic się nie stało? Przecież omal nas nie zabiłam! – krzyknęłam.
- Liw, spokojnie. Każdemu się zdarza. A teraz daj kluczyki, ja poprowadzę, a ty ochłoniesz – posłusznie wykonałam polecenie i wróciłam do samochodu. Jego „Liw” nawet mi nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie podziałało na mnie kojąco.

Łukasz
       Co się z nami działo? Dlaczego zachowywaliśmy się gorzej niż dzieci? Ja robiłem jej na złość, a ona nie pozostawała dłużna. Jaki był mój cel? Chciałem się przekonać, że jej uczucia do mnie już dawno przeminęły, ale wszystko wskazywało na to, że jest zupełnie na odwrót, żeona cały czas mnie kocha. Nie chciałem doprowadzać jej do rozchwiania emocjonalnego, nie chciałem jej krzywdzić, a jednocześnie nie potrafiłem zapytać wprost, bo sam nie wiedziałem, co ja czuję. Każda chwila spędzona z nią sprowadzała na mnie coraz większe wątpliwości, coraz częściej łapałem się na tym, że nie myślę o niej jako przyjaciółce, ale jako o kobiecie, którą niewątpliwie była, tylko ja mam żonę, a Oliwia to moja najbliższa przyjaciółka. To nie mogło tak wyglądać. Po tym incydencie z samochodem postanowiłem zostawić w spokoju moje domysły i wrócić do czysto przyjacielskich relacji, nie prowokować, nie szukać podtekstów.
- Obiecany obiad na stole – wpadła do mojego pokoju. Już była uśmiechnięta, energiczna, taka jaka zawsze być powinna.
- To cudownie, ale choć tu do mnie na chwilę – wskazałem na łóżko, a ona niepewnie przysiadła obok mnie.
- O co chodzi? – zapytała zdezorientowana.
- Wszystko jest w porządku? – zapytałem głupio.
- Tak, naprawdę wszystko gra – uśmiechnęła się krzywo.
- Pamiętaj, że gdyby coś było nie tak, to zawsze ci pomogę. Od tego tu jestem – zapewniłem i uśmiechnąłem się do niej ciepło.
- Wiem, Łukasz, wiem. I za to ci strasznie dziękuję – wtuliła się we mnie. Czułem ciepło emanujące z jej ciała, jej wyjątkowość i jednoczesną kruchość.
- A ja też się załapie na ten obiad? – do pokoju wparował roześmiany Bartek.
- No, pewnie! – odpowiedziała Oliwia i wszyscy troje zeszliśmy na dół.        Posiłek minął nam w bardzo przyjemnej atmosferze. Śmialiśmy się jedno z drugiego, trzecie z pierwszego. My opowiadaliśmy o meczach w Pucharze, ona anegdoty z treningów. Wszystko było tak, jak powinno. Nikt nie próbował być mądrzejszy, niż jest, nikt nie kombinował, nie myślał za dużo, bo jak wiadomo to szkodzi zdrowiu psychicznemu.

Bartek
       Mieszkałem z nimi raptem trzy tygodnie, a już wiedziałem, że to nie będzie normalne życie. Relacje Oliwii i Łukasza są mocno skomplikowane. Raz zachowują się jak para najlepszych przyjaciół, którymi niewątpliwie są, a raz unikają jakiegokolwiek kontaktu, drą ze sobą koty. A ja tak stoję w środku tego i nie wiem zupełnie, co robić. Gdybym wiedział, że znajdę się pomiędzy młotem a kowadłem, zastanowiłbym się sto razy nad zamieszkaniem z nimi. Nie wiem, czego oczekuje jedno od drugiego, co do siebie tak naprawdę czują, ani o co w tym wszystkim chodzi. Są jak ogień i woda. Łukasz wszystko przyjmuje ze stoickim spokojem, negatywne emocje skrywa głęboko w sercu, Oliwia wydaje się być zupełnie inna, widać jak buzują w niej uczucia, często reaguje bardzo gwałtownie. Ale jest naprawdę wspaniałą dziewczyną, dobrą z potrzeby serca a nie z zasady. Nie chciałbym, żeby przez głupotę Łukasza cierpiała, a widać, że męczą ją te ciągłe podchody.
       W ten sposób moje życie w Rosji ogranicza się do treningów i obserwowania zachowania dwójki moich współlokatorów. Swoją drogą, podziwiam Oliwię za to jej zaparcie w dążeniu do celu. Co nieco poznałem jej historię i dała mi wiele do myślenia. Mimo bardzo poważnej kontuzji i załamania nerwowego, wróciła do sportu i teraz wkłada całą swoją energię w kształcenie młodego pokolenia tenisistów. Nie wiem, czy ja na jej miejscu poradziłbym sobie z czymś takim. Ona dała radę i nigdy nie daje po sobie poznać, że żałuje swojej decyzji czy tęskni za czynnym sportem.

~*~
Jestem w końcu i tutaj, dodaję to jednak ze świadomością, że spieprzyłam. Cała koncepcja upadła w okolicach dziesiątego rozdziału i tera nie potrafię tego naprawić, bo psuć zaczęłam już dwa rozdziały temu, no cóż. Może z tej historii mam nie być zadowolona, może ona taka ma być. To nie miała być idiotyczna historyjka, bo wiecie, że mimo wszystko staram się pisać z przesłaniem, Oliwka jednak idzie bardzo opornie i za grosz nie chce pokazać mi swojego przesłania. No nic, może ten tydzień odpoczynku mi pomoże nie tylko tę sprawę uporządkować. Nie martwcie się jednak. ;) Oliwii i Łukasza tak łatwo nie zostawię. Ja zawsze wszystko doprowadzam do końca. Z różnym skutkiem, ale zawsze.
Commi

35 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ten tydzień odpoczynku da Ci furę pomysłów, a kiedy wrócisz, będziesz klepała bez przerwy w klawisze.
      Nie zawiodłaś mnie tym rozdziałem. Bartek jest taki, jaki mi się wydawał - obserwuje Oliwkę i Łukasza, nie krytykuje, analizuje. Za to Łukasza nie rozumiem, naprawdę! Skoro Agnieszka traktuje go tak, jak traktuje, to dlaczego nie może docenić Oliwii, która dba o niego i darzy go prawdziwym, silnym uczuciem? Oliwię podziwiam. Nie potrafiłabym zachowywać się tak w stosunku do chłopaka, którego kocham. To znaczy, nie potrafiłabym się z nim tyle czasu przyjaźnić, pozwolić mu ze sobą zamieszkać, dbać o niego itd. To by było ponad moje siły.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Kurcze, no... Ja to bym chciała, żeby Oliwia była z Łukaszem :) Bo gościa lubię :) Ale wszystko i tak zależy od Ciebie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie jest i nie będzie idiotyczna historyjka, przestań pleść bzdury.

    OdpowiedzUsuń
  4. A może by tak wyswatać Oliwię z Bartkiem? To byłoby dopiero zamieszanie w tym ich wspólnym domu. Taki pomysł mi wpadł do głowy, ale bardzo chętnie przeczytam o twoich pomysłach na ich dalsze losy:) lubię Twoje opowiadania! Pozdrawiam. A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie Commi, nie gadaj bzdur! To jest bardzo dobre opowiadanie!
    I Łukasz, i Oliwia, wiedzą, że po prostu oboje się kochają. Bo jak inaczej można nazwać to, co się między nimi dzieje? Mam nadzieję, że w końcu będą razem, choć do tego długa droga.

    Pojawił się dziesiąty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com , serdecznie zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Bartek, niemalże wepchnięty do trójkąta. xD Muszę powiedzieć, że Kurek tutaj bardzo ceni Oliwię, a Łukasz jakby ją za taką trochę nastolatkę uważał. :p Wierzę, że stworzysz z tego opowiadania coś z takim naprawdę życiowym przesłaniem. ;)
    Życzę weny twórczej! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie piszesz napisz szybkoo kolejny rozdział ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki mały trójkącik się zrobił. Łukasz jest dziwny, Oliwia jest dziwna. Powinni sobie wytłumaczyć wszystko. Bartek tylko jest w chorej sytuacji. Nie wie, co powinien robić. Ułoży się, jakoś się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  9. ojej, ale oni na siebie działają! coś mi się wydaje, że żona Łukasza powinna się zaczynać obawiać. próbuję umiejscowić w tym wszystkim Bartka, ale jakoś nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Skoro Łukasz czuje,że Oliwia dalej go kocha to czemu nie wyjaśni tej sprawy raz na zawsze? Przecież takie bawienie się w "kotka i myszkę" do niczego dobrego ich nie doprowadzi... Jeszcze teraz Żygadło zaczyna w niej dostrzegac nie tylko przyjaciółkę ale też jako kobietę, która niewątpliwie mu się podoba. Jestem ciekawa jak potoczysz to dalej;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej ten Łukasz. Wie, że Oliwia go kocha i sam do niej żywi uczucia której jeszcze dokładnie nie zna, ale nie porozmawia z nią szczerze. Łukasz znajduje w niej znowu kobietę i chyba się tego obawia. Jestem ciekawa ile będą grać w kotka i myszkę.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale o czym ty, za przeproszeniem, pierdolisz? Przecież jest świetnie, nic nie jest zepsute, wszystko trzyma się kupy. Także przymknij jadaczkę, bo wiesz, ja Cię mogę znaleźć, a takie spotkanko za milutkie nie będzie. xD
    Ach, już sobie wyobrażam to spojrzenie Łukasza na widok rozbierającej się Oliwii, tak samo jak wiem, co działo się w głowie bohaterki, kiedy to zbliżył się do niej z zupełnie innym podtekstem. Kurczę no, ciągnie ich do siebie cały czas, ale nie potrafią tego dobrze okazać. Wręcz przeciwnie, bez przerwy owo uczucie ukrywają. Hm, może Bartek coś tu zdziała w pozytywnym sensie? :)
    A, i nie strasz mnie więcej takimi akcjami z ciężarówką, bo będziesz miała moje serce na sumieniu! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Od tego się zaczyna, drażnienie się nawzajem, robienie sobie na złość, będą posuwać się coraz dalej, aż w końcu z tego wszystkiego wylądują w łóżku i będą tego żałować. Obym się jednak myliła. Uczucia do przyjaciela są czymś bardzo trudnym jeszcze gdy żyjemy ze świadomością że "Ja przecież nie mogę do niego czuć nic więcej poza przyjaźnią"

    OdpowiedzUsuń
  14. ale go Oliwia zrobiła haha xd
    oni się kochają. koniec kropka. toćka o. xd

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja to na miejscu Liw nie wiem, co bym zrobiła. Jednego jestem pewna, jeśli czułabym coś do swojego przyjaciela, to nie potrafiłabym z nim mieszkać. Jestem kiepska w kłamaniu i udawaniu, że wszystko gra. Zresztą ja lubię mówić, co myślę. Więc lepiej by dla mnie było gdybym z taką osobą nie mieszkała. Bo jak tu mieszkać z człowiekiem do którego czuje się coś więcej niż przyjaźń, który jest dla nas bardzo ważny i który nota bene ma żonę. Podziwiam Oliwię, ale mam przeczucia, że to ich dalsze mieszkanie, może nie wyjść im na dobre. Bo ciekawe jak długo Liwka jeszcze będzie udawała, że się nic nie dzieje?
    Swoją drogą dla mnie Liwia jest zmienna jak pogoda, i sama czasami się gubię :D
    To ja czekam na kolejny:*

    OdpowiedzUsuń
  16. Czyżby i w tym przypadku sprawdziło się powiedzenie: ,Stara miłość nie rdzewieje', bo co jak co, ale w przypadku Oliwii na pewno nie zardzewiała i ten odcinek utwierdził mnie w przekonaniu, że i Łukasz nadal kocha swoją przyjaciółkę. Coś czuję, że w niedalekiej przyszłości sprawy skomplikują się jeszcze bardziej.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest bardzo dobrze, nie wiem o czym mówisz w ogóle?!
    Pisz kolejny! :) Bo czekamy.

    Zapraszam do mnie:)
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam cię! Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.

    W dzisiejszym, kiedy Łukasz dotknął wargami ust Oliwii, aż mnie ciary przeszły... Mrr <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Mimo, że teraz ich relacje są lekko poplątane, to później będzie zapewne gorzej, tak to już w życiu bywa.
    Robią sobie na złość, jak 5-letnie dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  20. Cieszy mnie, że Łukasz zaczął dostrzegać to, co łączy g z Oliwią i nawet jeśli oboje stwierdzą, że to nie ma sensu, nie przestaną czuć tego, czym się darzą, a przyjaźnią bym tego nie nazwała. Skoro są pewni tej przyjaźni i że nic innego ich nie łączy, to po co te podchody i 'testy'? Bo nie są siebie pewni, oboje. Mam nadzieję, że Łukasz zastanowi się dokładnie czego chce od życia, Oliwii i Agnieszki, bo następnego zawodu miłosnego Liwia może mu tak łatwo nie wybaczyć, a ich długoletnia przyjaźń pęknie jak mydlana bańka, a było by szkoda. Liczę na to, że odnajdą w sobie wzajemnie to, kim są dla siebie na prawdę i to, co dla siebie znaczą. Uszaty i po co ci to? Jesteś teraz w centrum burzy ;p
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  21. To wcale nie jest idiotyczna historyjka, wręcz przeciwnie. Widać, że obydwoje się trochę pogubili, co nie wpływa korzystnie na ich relacje. Szczególnie Łukasz powinien sobie to wszystko poukładać i zdecydować się, czego oczekuje. Tak tylko nie potrzebnie rani Oliwię. A Bartek? Cóż.. nie ma z nimi łatwego życia :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Oliwia z Łukaszem nieźle sobie pogrywają. Aż się wzdrygnęłam, bo już myślałam, że do czegoś między nimi dojdzie. I mimo tego, że chyba trochę im kibicuję, to nie byłabym zadowolona, gdyby Żygadło zdradził żonę, co to, to nie :) Ktoś musi zostać wierny i porządny, chociaż w minimalnym stopniu :D Zgadzam się z Bartoszem, że ich relacje są mocno skomplikowane, bo Oliwia stara się ukrywać, że coś do Łukasza czuje, a ten albo jest ślepy, albo naprawdę tego nie widzi. Mnie się wydaje, że ich relacje już dawno przestały być czysto przyjacielskie, tylko żadne nie chce przyjąć tego do wiadomości. I właściwie, to nie mam pojęcia, co z tego wszystkiego może wyniknąć. Nie mniej jednak nie zazdroszczę Uszatemu jego położenia i będąc na jego miejscu, chyba bym zwiała czym prędzej :D Wspólne mieszkanie całej trójki to chyba jakieś nieporozumienie i będą z tego jeszcze kłopoty. Dobrze, że nic im się nie stało, bo jakby się wpakowali pod tą ciężarówkę... Ech!
    Nie opowiadaj głupot, ja tu dostrzegam przesłanie i to głębokie! Może nie na miarę naszych histerii, które niosą za sobą niewiarygodnie ważne i pouczające przesłania, ale zawsze :D Żartuję oczywiście! Każde opowiadanie ma jakieś przesłanie i to także, a ty piszesz tak, że chciałoby się czytać i czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Gubią się. Gubią się w swoich uczuciach. I Oliwka, i Łukasz... No ciągnie ich do siebie jak cholera, ale oni nie umieją okazać sobie tego wszystkiego w jakiś konstruktywny sposób... Bartek jako osoba trzecia bacznie się przygląda całej sytuacji i kto wie, może to właśnie on będzie miał jakiś znaczący udział w rozwiązaniu tego problemu... ;)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Uczucia Oliwi i Łukasza są skomplikowane i oni sami zaczynają się w nich gubić. Lepiej by było gdyby otwarcie porozmawiali. Wtedy by mieli jasną sytuacje, a tak obydwoje się męczą.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  25. Coś mi się wydaje, że Bartek nie będzie tylko zwykłym obserwatorem :D a to jak sobie nawzajem dokuczają to naprawdę dziecinne ale widać że im na sobie zależy i w pewien sposób kochają się :)

    OdpowiedzUsuń
  26. No i dotarłam i tutaj. Łukasz przejrzał na oczy, teraz niech jeszcze odkryje, że on też Liv darzy większym uczuciem niż żonkę i będę szczęśliwa. Bartek jaki dobry obserwator, ej chciałabym aby to on wzbudził zazdrość Łukasza o Liv - idealnie by było, ahhh marzenia. To ich dziecinne robienie sobie na złość jest urocze.

    OdpowiedzUsuń
  27. Oni powinni się w końcu ogarnąć. Nie dość, że sami doprowadzają się tym dziecinnym zachowaniem do szewskiej pasji, to jeszcze biedny Bartosz stoi między młotem a kowadłem. Co prawda ich zachowanie to efekt niezrozumienia ich uczuć względem siebie, ale muszą wreszcie zrobić coś, by samego siebie nie traktować, jako tego głupiego, tę ofiarę, która nie potrafi sama siebie zrozumieć.
    Kurczę, dziwnie to powiedziałam, haha.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ktoś powinien przerwać tą chorą sytuację i myślę, że powinien to zrobić Łukasz. Jest żonaty i jeśli mu zleży na małżeństwie musi to zmienić!

    OdpowiedzUsuń
  29. Opowiadanie o Ziomku to rzadkość. Dobre opowiadanie o nim prawie nie znajdywalne. Commi wiedz że ja to zaliczam do dobrych ;) Jestem ciekawa co dalej bo sytuacja jest pogmatwana. http://majkawskrze.blogspot.com/Zajrzycie do mnie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. kiedy dodasz rozdział? :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako rzecznik prasowy Commi informuję, że zarówno Oliwka jak i Łukasz mają się świetnie i niedługo do nas wrócą! :)

      PS. Commi, obiecałam! :D

      Usuń
  31. Strasznie mnie się podoba.
    Kiedy następne ?

    zapraszam do mnie : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. Kiedy nowy rozdział ?? ;p

    OdpowiedzUsuń
  33. Współczuję Bartkowi, bo faktycznie jest teraz w okropnej sytuacji. Znalazł się między dówójką "przyjaciół", która tak serio nie potrafi już chyba normalnie rozmawiać. Oboje czują do siebie coś więcej, ale każde z nich boi się powiedzieć temu drugiemu... Cholera jak długo będzie jeszcze trwała ta szopka? To nie prowadzi do niczego dobrego, mogą jeszcze bardziej spieprzyć te wszytstkie relacje jakie ich łączą... Mam nadzieję, że niedługo się wszystko wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń