4. Nie bój się, nie oczekuję niczego.
Oliwia
Stchórzyłam
i uciekłam, gdy tylko ją zobaczyłam, ale w Londynie i tak mogłam być tylko
jeden dzień. Nie sądziłam, że będzie tak ciężko patrzeć na ich szczęście.
Myślałam, że chociaż trochę się na to uodporniłam. Marzenie ściętej głowy.
Nie
pożegnałam się. Tak, to było nieco chamskie, ale Bartek mnie zrozumiał i pomógł
mi ulotnić się po angielsku. Do Żygadły napisałam tylko zdawkowego sms-a, że
źle się czuję i muszę wracać na treningi. Nie odpisał, prawdopodobnie był
zbyt zaabsorbowany obecnością swojej żony.
Siedząc w
fotelu, miałam ochotę rozwalić telewizor podczas oglądania ćwierćfinału.
Po ostatnim gwizdku przeszły mi chęci destrukcyjne, a zastąpiła je
rozpacz. Może nie taka jak u chłopaków, ale też było mi przykro. „Dla mnie i tak jesteście mistrzami” – wiedziałam,
że nic więcej nie mogę zrobić.
Od tamtej
pory moje serce należało do Rosji. W końcu tam mieszkam, więc jakiś pozytyw
zawsze będzie. I nieważne, że to właśnie oni zawrócili polską kawalerię do
Warszawy. Poza tym grą Sbornej kierował Grankin, a może i Moskwa jest duża, ale
sportowy światek skumulowany jest w jednym miejscu, żeby prezes Dynamo mógł nas
łatwiej kontrolować. No, bo przecież oczywistym jest, że szkółka tenisa, w
której pracuję, również jest pod skrzydłami tej cudownej firmy. I w ten sposób
drużynę Dynamo Moskwa znałam całkiem nieźle, a z Siergiejem nawet zdołałam się
w pewnym sensie zaprzyjaźnić.
Co to był
za mecz! Kwintesencja siatkówki. Alekno oszukał przeznaczenie, a Muserski
rozwalił system. Przegrać z mistrzami, to nie wstyd, co nie?
Było
piękne sierpniowe popołudnie, kiedy do mojego domu wparował wcześniej
wspomniany Siergiej i oznajmił, że zabiera mnie na imprezę z okazji zdobycia
mistrzostwa olimpijskiego. No, co miałam zrobić? Może i nie było mi zbyt
wesoło, bo Łukasz się nie odzywał, ale nie miałam zamiaru siedzieć jak kołek w
pustym budynku. Założyłam jakąś wieczorową, krótką sukienkę i wysokie szpilki,
szybki makijaż ukrył moje wory pod oczami, i nawet Grankim zauważył we
mnie przemianę.
Weszliśmy
do klubu, który w stu procentach okupowany był przez rosyjskich siatkarzy. Cała
reprezentacja, sztab oraz zawodnicy i zawodniczki Dynama Moskwa, gdzieś pewnie
krzątały się też partnerki zawodników. A ja tak po prostu chciałam się upić,
ale na wesoło, i mieć wszystko choć na chwilę w nosie.
Usiadłam
przy barze i zamówiłam jakiegoś drinka. Po chwili przysiadł się do mnie
Michajłow.
- Jesteś tu sama? – zapytał na „dzień dobry”.
- W pewnym sensie – odparłam obojętnie, nawet na niego nie
patrząc.
- To znaczy? – dopytywał.
- Przyszłam tu z Grankinem.
- Przecież on ma żonę!
- Maxim, wyluzuj. Jesteśmy tylko znajomymi – uspokajałam go,
bo się biedaczek przeraził.
- To bardzo dobrze – odpowiedział i uśmiechnął się
zawadiacko.
- Zajebiście – wypaliłam po polsku, a on szeroko otworzył
oczy.
- Jesteś Polką?!
- Coś w tym złego? – zapytałam i wypiłam duszkiem swojego
drinka.
- Nie, wy przynajmniej macie mocne głowy – stwierdził i
pociągnął mnie na parkiet.
Postanowiłam
zaszaleć. Kto mi zabroni? Uwodziłam go spojrzeniem, dotykiem, oddechem, a on z
każdą chwilą się temu poddawał. Był po prostu mój, a ja w pewnym sensie jego.
Był tak zupełnie inny od Łukasza, że z miejsca zapragnęłam go mieć. Jego ręce
błądziły gdzieś w okolicach moich bioder, a ja tworzyłam skomplikowane wzorki
na jego klatce piersiowej, aż mruczał z zachwytu. Delikatnie musnął moje usta,
a ja z dużo większą zachłannością odwzajemniłam tę pieszczotę.
- U mnie czy w hotelu? – wypaliłam po chwili, ale on
zrozumiał doskonale.
- W hotelu – odpowiedział i pociągnął mnie za rękę.
Siedzieliśmy
w taksówce i próbowaliśmy ominąć moje ukochane, moskiewskie korki, kiedy jego
ręka zaczęła mimowolnie delikatnie masować wewnętrzną stronę moich ud.
Wiedział, jak doprowadzić kobietę do szaleństwa, mało nie wybuchłam, musiałam
jednak się opanować, żeby całkowicie nie zbłaźnić się przed taksówkarzem. Do
windy wparowaliśmy rozgrzani i pobudzeni. Całowaliśmy się jak wariaci, ledwo
zamknęliśmy drzwi od pokoju, a on rzucił mnie na łóżko. Nie był delikatny, tego
nie chciałam. Obudziłam się wczesnym rankiem w objęciach atakującego.
- Byłaś cudowna – szepnął czule i delikatnie mnie pocałował.
– Jesteś piękna – bredził dalej.
- Maxim… Ja… - zaczęłam niepewnie.
- Nie bój się, nie oczekuję niczego – zapewnił i ponownie
wpił się w moje usta, tym razem był w tym tylko jeden cel. Już czułam jego
nabrzmiałą męskość w pobliżu moich ud, kiedy o swoim istnieniu przypomniał
mój telefon.
- Cholera jasna! – krzyknęłam i odebrałam połączenie.
- Oliwia, ja za godzinę będę na lotnisku – oznajmił Łukasz.
- Co? Dzisiaj? Ale jak to?
- Nie dostałaś mojego e-maila? – zapytał zdziwiony.
- Tak, tak, dostałam – od tygodnia nie ruszyłam laptopa!
- No, to przyjedziesz po mnie?
- Tak, jasne… Do zobaczenia – powiedziałam i odłożyłam
telefon.
- Coś się stało? – zapytał Maxim i poczułam jego wargi na
swoim ramieniu.
- Za godzinę na lotnisku będzie Żygadło – powiedziałam
beznamiętnie.
- W takim razie cię zawiozę – zaproponował. Nie pytał jak,
dlaczego, tylko zaproponował podwózkę!
- Nie, poradzę sobie.
- Nie zdążysz… - tak, to był istotny argument.
Łukasz
Stałem z
dwiema walizkami przed wyjściem z moskiewskiego terminalu i czekałem na swoją
współlokatorkę. W końcu, po piętnastu minutach stania, zobaczyłem, jak wysiada
z samochodu. Po chwili z tego samego pojazdu wysiadł też Michajłow. Ten
Michajłow, który zabrał nam marzenia o olimpijskim medalu, chwilę potem całował
Oliwię! Tak, po prostu, słodko, na pożegnanie. Skinął jeszcze głową, gdy mnie
zauważył, a uśmiechnięta od ucha do ucha Morawska po kilku sekundach pojawiła
się przy mnie.
- Ty i Michajłow? – zapytałem prosto z mostu.
- A może tak najpierw: „dzień dobry, tęskniłem”? –
prychnęła.
- Dzień dobry i tak, masz rację, tęskniłem – zreflektowałem
się i mocno ją przytuliłem.
- No, w takim razie trzeba znaleźć taksówkę – oznajmiła.
- To nie masz tutaj samochodu?
- Yhmm – zaczęła niepewnie. – Samochód mam, ale pod domem.
- Coś ty robiła dzisiaj w nocy? – zapytałem, a ona lekko się
zarumieniła i nerwowo zachichotała.
- No, cóż… Nie twoja sprawa, Łukaszku. Ja cię nie pytam o
życie intymne – i wszystko jasne. Ale Oliwia… Z Maximem?! To się w głowie nie
mieści!
Nie
odezwałem się w ogóle, musiałem to sobie jakoś w głowie poukładać. Ja wiem,
że to jej życie i może robić z nim, co chce, ale no… Każdy, tylko nie
Michajłow! Chociaż… Znalazłoby się więcej takich, przy których można postawić
„ale”. Wsiedliśmy do taksówki, Oliwia podała adres i po godzinie byliśmy na
miejscu. Tak, po godzinie, moskiewskie korki i wszystko jasne.
Ten dom był
zupełnie różny od włoskiej chatki na przedmieściach Trydentu, w której
i ona jakiś czas mieszkała. Dwupiętrowy, biały budynek z dużymi oknami
wychodzącymi w większości na ogród.
- Na górze, drugie drzwi po prawej to twój pokój – oznajmiła
oschle Oliwia.
- A ty gdzie masz sypialnię?
- Na końcu tego samego korytarza.
- Ile tu jest wolnych pokojów?
- Na upartego to dwa, jeden co najmniej – powiedziała i
zniknęła w kuchni. – Chcesz herbaty? – krzyknęła po chwili.
- Tak, chętnie – odpowiedziałem i poszedłem na górę.
Długi,
ciągnący się od umieszczonych w kącie schodów, korytarz rozgałęział się na dwa
skrzydła. Obok mojego pokoju była łazienka, druga była na dole i pewnie z niej
zazwyczaj korzystała Oliwia. Zostawiłem walizki i, nie mogąc oprzeć się
ciekawości, wszedłem do jej pokoju. Przytulna, chociaż zimno-niebieska,
sypialnia. Na ścianie wisiała rakieta tenisowa z autografem Rogera
Federera, a obok wisiały dwie piłki do siatkówki. Na komodzie stały zdjęcia.
Mimowolnie się uśmiechnąłem, gdy zobaczyłem nasze zdjęcie sprzed dwunastu lat,
byliśmy tacy weseli, beztroscy… I zakochani w sobie nawzajem…
- No, ładnie! Żeby do mojego pokoju bez pozwolenia wchodzić?
– zagrzmiała Oliwia, ale po chwili się zaśmiała. – Chodź na dół, bo herbata nam
wystygnie.
Pociągnęła
mnie za rękę i nie pozwoliła zadać pytania, które nasunęło mi się po zobaczeniu
tego zdjęcia. Siedzieliśmy na kanapie, popijając herbatę z sokiem malinowym,
w tle grał telewizor, w którym leciała jakaś brazylijska telenowela.
Oliwia położyła głowę na moich kolanach, a ja bawiłem się jej włosami. To było
co najmniej dziwne, ale cała nasza relacja taka była.
- Z Maximem to coś poważnego? – zapytałem, choć nie chciałem
słyszeć odpowiedzi.
- Dobrze się czujesz? – zaśmiała się perliście i popukała w
czoło. – Praktycznie się nie znamy.
- Ale w łóżku zdążyłaś z nim wylądować – zauważyłem, a w jej
oczach pojawiły się ogniki złości.
- A co zazdrosny jesteś? – prychnęła. „Jak cholera!” – pomyślałem,
ale zachowałem to dla siebie. Ja nie mam prawa być o nią zazdrosny.
- Nie. Po prostu się martwię, przecież wiesz, że pragnę
twojego szczęścia – pocałowałem ją w czoło, a ona natychmiastowo zerwała
się z kanapy i pobiegła do przedpokoju.
- Muszę się przejść! Będę za godzinę – oznajmiła, wychodząc
i zostawiając mnie samego w tym wielkim domu.
~*~
Zasiedziałam się nad kolejną chorą historią i nawet się nie zorientowałam, jak nadszedł piątek. I tak oto po raz kolejny oszukujemy serducho. No, bo nikt nie powiedział, że platoniczna i nieodwzajemniona miłość zobowiązuje do wierności. A Michajłow jest wynikiem mojej przelotnej fascynacji Rosją, spowodowanej czytaniem Bułhakowa i Kapuścińskiego jednocześnie. Już mi chyba przeszło, ale nabrałam dzięki temu większego serca do tej historii, choć znowu stoję w miejscu, ale jestem kupę rozdziałów do przodu. Publikowanie niezagrożone. Ma ktoś trochę optymizmu do sprzedania, bo przez moje nowe "arcydzieło" popadam w deprechę? Ja za to oddam trochę weny, bo powinnam robić coś zupełnie innego. Wiecie, dziękuję Wam za te siedem miesięcy (tak, też nie wierzę, że już tyle czasu Was maltretuję.:D). Kocham czytać Wasze komentarze, są dla mnie ogromną motywacją, nie tylko do pisania. Więc chyba wiecie, co robić.:)
A no i szczęśliwego Nowego Roku! I udanego Sylwestra! :) Bo mój to kubek "herbaty" i telewizor. Zapowiada się epicko.
Commi.
muszę się zgodzić z Łukaszem: wszyscy, tylko nie Michajłow :) proponuję, żeby Bierieżkę jakoś poznała i nim "leczyła" się z Ziomka :)
OdpowiedzUsuńgenialne, nic więcej :) Czekam na kolejny rozdział! :) ~ Natalia.
OdpowiedzUsuńHahahah Michajłow, nie wyrobię. Dość dobrze udaje się jej oszukiwać Łukasza, ciekawe jak długo?
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja mam bardzo ambitne plany na Sylwestra. :D
OdpowiedzUsuńNo błagam! Michajłow? Czy mnie czasami oczy nie zwodzą? Samą jego obecność bym zniosła, ale tego, że przespał się z Liw chyba nie przeboleję, przynajmniej za szybko. Mam uraz do Rosjan (no, może oprócz Biereżki) i jakoś nic nie wskazuje na to, aby coś w tym kierunku mogło się zmienić.
Zazdrosny Łukasz? Hm, to mi się podoba! Może jeszcze uda się polepszyć stosunki między nimi? ;)
Muszę zgodzic się z Łukaszem ale nie widzę tu jakoś Maxima. Żygadło zazdrosny? Pewnie,że tak :-) Zastanawiam się jeszcze jak długo oboje będą się oszukiwac. Łukasz czuje coś do Oliwii i wydaje mi się,że nie jest to tylko zazdrośc o przyjaciółkę jako o przyjaciółkę ale o kobietę, która jest dla niego chyba kimś znacznie więcej.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w nowym roku:) Widzę,że nie tylko ja mam ambitne plany sylwestrowe;D
To ja mam pomysł w takim razie. Zbierzmy kilka osób, które w Sylwestra będą siedziały przed tv z kubkiem czegoś i stwórzmy klub pt ''Samotne z kubkami'' to będzie Sylwester jak się patrzy, co ty na to?
OdpowiedzUsuńAle dobra, może ja przejdę do skomentowania rozdziału?:D A nie będę jeszcze bardziej się błaźnić, jak to mam w zwyczaju.
I ja też jestem w klubie ''wWszyscy tylko nie Michajłow'' Już bym wolała, aby z Kurkiem wylądowała w tym łóżku, ale to by chyba było dla Ciebie za proste. Prawda Commi? Jeśli Łukasz jest zazdrosny, to tylko o czymś to świadczy. Taka jest moja teoria.
Mi się wydaje, że Liv troszkę się pogubiła.
Ja naprawdę nie wiem czy sex z Rosjaninem był najlepszym wyjśćiem. Może i konsekwencji żadnych z tego nie będzie, ale co jej to dało, że ona poszła z nim do łóżka? Przecież sypiając z innym i tak nie zapomni o Ziomku.
Pozdrawiam:*
Brak słów, napisze tak jak każdy że GENIALNE :-) cieszę się że pojawił się Michajłow... A wenę bardzo chętnie od ciebie przyjmę bo sama cierpię na braki :P (Jeej jak to brzmi ;-) )
OdpowiedzUsuńGenialnie Tobie to wyszło, świetnie opisałaś ich uczucia. Optymizm? Mogę Ci dać nieco od mojej Julci, na Zośkę nie licz, u niej bieda totalna. Co do Sylwestra, mogę zabrać Ciebie ze sobą, chyba, że zrobię domówkę, wtedy to bez wyjątku wbijasz :D
OdpowiedzUsuńJest Maxim, i już lubię.
OdpowiedzUsuń:)
Ale jak, przelotna fascynacja? Rosjan nie da się nie lubić! :)
Usuńpisz więcej, proooszęę <3
OdpowiedzUsuńAle się porobiło. Nieźle, nieźle. Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego, że Oliwia wyląduje w łóżku z Michajłowem. No ja osobiście nie przepadam za Rosjanami, ale to chyba większość Polaków, którzy kibicują polskim siatkarzom tak mają. Ale wracając już do treści tego rozdziału to jakoś nie wydaje mi się, żeby Łukasz przestał całkowicie czuć coś do Oliwii. Niby jest z Agnieszką, ale chyba kocha Oliwię, która notabene jest tylko jego przyjaciółką... Wydaje mi się, że z tego ich wspólnego mieszkania wynikną tylko problemy i to spore problemy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i cieszę się, że jestem u Ciebie od razu, a nie tak jak ostatnio - po tygodniu :)
o Michajłow cześć! :D fakt faktem sypiając z innymi Liv nie zapomni o Łukaszu, ale to nie zmienia faktu, że nie powinna korzystać z życia, seks to ludzka rzecz. ;d a Żygadło powinien ogarnąć co on wgl chce.
OdpowiedzUsuńfajnie, fajnie czekam na następny! ; )
Boziu tylko nie Michajłow! Jak ja go nie toleruje ;) Mam uraz do Rosjan, ale tutaj w grę wchodzą osobiste sprawy nie związane z siatkówką :D Ciekawa jestem ile będę się tak oszukiwać, że to co było pomiędzy nimi 12 lat temu uleciało. Oj nie. Zarówno Liv jak i Łukasz się kochają ;)
OdpowiedzUsuńCo do sylwestra to ja się wybieram do przyjaciółki posiedzieć z nią bo też się nigdzie nie wybieram :/ Nie, że nie mam gdzie tylko z całkiem innego powodu.
Bedę wpadała do Ciebie, fajne opowiadanie : > a Ciebie, jeżeli masz ochotę, chciałabym zaprosić do mnie - http://pamiec-chowa-to-co-jest.blogspot.com/ . Jeszcze dzisiaj pojawi się prolog opowiadania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Tak sobie siedzę i myślę, że ci Rosjanie to nie są tacy źli, ale tutaj by było lepiej gdyby Liv wylądowała w łóżku z Kurkiem. Jednak Łukasz jest zazdrosny o Liv czyli chyba nadal coś do niej czuje. W końcu "stara miłość nie rdzewieje". ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jeżeli tylko masz ochotę zapraszam do siebie: wroc-do-mnie.blogspot.com ;D
A jednak Łukasz jest zazdrosny o Olivie ;) Czyli wynika z tego, że nadal coś do niej czuje i nie jest to uczucie czysto przyjacielskie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
oj i wyszło że Łukasz też jest zazdrosny o Oliwię :D czekam na kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńRuskie złe nie są. całkiem mili są jak nas nie trzepią.
OdpowiedzUsuńŁukasz ewidentnie zazdrosny. a Michajłow dobrze mi tu pasuje :D ale Kurek chyba byłby lepszy. bardziej zabolałoby Łukasza wtedy.
czekam na następny ;)
Aj, to Oliwia zaszalała. Ale żeby Michajłow? Kurczę, kurczę :D Łukasz jest zazdrosny, ale może to i dobrze. Może wreszcie zrozumie swoje uczucia. :)
OdpowiedzUsuń"Mistrz i Małgorzata"? Pozdrawiam :) Ja z przeczytania streszczenia dostałam 5 :D Na którym rozdziale już jesteś? :)
Ja uwielbiam ten mecz między Rosją a Brazylią, oglądałam go już kilka razy, ale nie zapomnę momentu gdy zrezygnowana siedziałam przed TV powtarzając w głowie same niecenzuralne słowa że to Brazylia znów wygra, ale tedy Alekno magik zrobił hokus pokus i było po Kanarkach :P Maksim dla mnie on jest jakiś aseksualny, ale bardzo sympatyczny, jako ze o gustach się nie dyskutuję to nic nie napisze, Łukasz zazdrosny, może w jego mózgu zrodzi się myśl że to nie jest tylko przyjacielska zazdrość...
OdpowiedzUsuńDlaczego zawsze kiedy przeczytam Twój rozdział, mam ochotę zacząć komentarz od "ach"?
OdpowiedzUsuńCoraz większy sentyment czuję do Oliwii. Łukaszem kupiłaś mnie od samego początku, ale tutaj Żygadło jest zupełnie inny, niż można by się tego spodziewać. Mimo wszystko uwielbiam ich perypetie, a najbardziej fakt, iż Łukasz jest zazdrosny, ale sam nie wie dlaczego. Być może to tylko przyjaźń, być może coś więcej. Nie oceniam, czekam na rozwój wydarzeń. ;)
Pozdrawiam, życzę weny i spełnienia marzeń w nowym roku ;*
Uch, tego się nie spodziewałam! Ale akcja! Ja chyba nie będę osamotniona w swojej opinii, gdy powiem, że też nie przepadam za Rosjanami, ale tutaj widzę grubszą akcję, więc zacieram ręce z zadowoleniem ;) I nie wiem, czy Oliwia bardziej próbuje oszukać siebie czy Łukasza, ale chwilowo jej wychodzi. Tylko pytanie, na jak długo? Z drugiej strony, ona nie jest w żadnym związku i nikt jej nie zabroni z Michajłowem mieć przygód. Według mnie, ma do tego prawo. A co do ucieczki z Londynu, to zrobiłabym tak samo, na jej miejscu. Najlepiej byłoby gdyby się z Łukasza wyleczyła, ale to nie jest takie proste... Ciekawe, co do tego wszystkiego będzie miał jeszcze Kurek :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPS: Widzę, że nie tylko ja postanowiłam bojkotować Sylwestra i szykuje się większe grono :D
Kolejny genialny, cudowny, idealny, świetny, wciągający rozdział ;) Następnym razem wymyślę więcej epitetów ;p Ach, zaskakujesz mnie ;p Coraz ciekawiej... Coraz więcej się dzieje ;) No, dużo to lepsze niż moje wypociny, które nawet nie ujrzały światła dziennego ;p No cóż, czekam na ciąg dalszy oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńA ja też nie miałam planów na Sylwestra aż nagle, cud, przyjaciółki przyjechały i postanowiłyśmy spędzić go razem z płytą Rush ;)
No witam! :D Przeczytałam od początku i muszę powiedzieć, że piszesz fantastycznie! Twój styl jest dopracowany, do tego potrafisz wpleść komizm. Opowiadanie zapowiada się niezwykle ciekawie. :) Chcę Ci też bardzo podziękować za komentarz na moim blogu. :)
OdpowiedzUsuńChciałabym śledzić Twoje opowiadanie, dlatego prosiłabym o informowanie mnie o nowych rozdziałach (moje gg: 9912305). :)
Muszę oczywiście dodać, że masz obłędny szablon!
Pozdrawiam. :)
cudowny!
OdpowiedzUsuńCóż... Nie pałam sympatią do Rosjan, nie tylko przez wzgląd na wojenne zatargi, ale w głównej mierze za Londyn 2012. Dlatego wszystkim Ruskom mówię stanowcze i zdecydowane: "nie!" :P
OdpowiedzUsuńRelacje Agnieszki i Łukasza są naprawdę bardzo dziwne. Raz się uwielbiają, raz są dla siebie obojętni i jedno jest zazdrosne o drugiego... Nie mam pomysłu na to, jak to wszystko może się dalej potoczyć... Sądząc jednak po Twojej wyobraźni i możliwościach - na pewno będzie się działo. :)
pozdrawiam :)
i życzę wszystkiego, co najlepsze w Nowym Roku! :*
Nie czytam opowiadań siatkarskich, ale Twoje mnie porwało. Czytam, czytam, czytam i nagle koniec czwartego rozdziału. już, tak szybo? Piszesz świetnie, uwielbiam Oliwię i Łukasza. Widać, że jest coś między nimi, ale oni sami boją się do tego przyznać czy zaakceptować to. Nie znoszę Kurka w Twoim opowiadaniu, tak samo jak Agnieszki, ale poza tym wszystko jest super, pięknie, idealnie. Życzę weny w Nowym Roku! :)
OdpowiedzUsuńAle że Maxim?! No błagam... :D Szkoda, że to wszystko się tak poplątało, bo do niczego dobrego między ta dwójką nie doprowadzi. Wszyscy widzimy, że oni coś do siebie czują, ale nie przyznają się do tego. Łukasz nie chce się przyznać przed samym sobą a co dopiero przed innymi. Niestety wszystko zaczęło się od NIEspodzianki ;/ żoneczki, która tylko okazyjnie pamięta o mężu... Mam jednak nadzieję, że Oliwia i Łukasz zobaczą w sobie to, czego gołym okiem nie widać, a mianowicie swoje serca i uczucia jakimi się darzą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wszystkiego, co najlepsze życzę w tym Nowym Roku!! nulka :*
Ale Maxim jest fajny!
Usuń;)
Hmmm, a ja lubię Maxima! Bardzo skromny i niezwykle utalentowany facet! Mimo, że Rosjanin!
OdpowiedzUsuńŁukasz jest zazdrosny?? Jego uczucia to chyba nie są do końca przyjacirlskie!
Czekam na następny rozdział .! ;)) Musisz go szybko napisać ;pp
OdpowiedzUsuńA ja lubię Rosjan i kibicowałam im w finale Igrzysk, więc nie mam nic przeciwko Maximowi :D Szczerze mówiąc, ciekawa jestem jak to się wszystko rozwinie. Oliwia się tylko oszukuje, ona nadal kocha Łukasza. A to, że razem zamieszkają nie pomoże jej w wyleczeniu się z tej miłości. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że to będzie katorgą dla Oliwki. A jeśli chodzi o Łukasza, to sama nie wiem. Niby podkreśla, że nie żałuje ślubu i że kocha Agę, no ale... Co to za żona, która zawsze ma ważniejsze sprawy? Poza tym, czy taka miłość na odległość zdoła przetrwać? Fajnie się to wszystko zapowiada (o ile to właściwe słowo, w końcu już czwarty rozdział :D). I ciekawa jestem też jaka będzie rola Bartka. Napisałaś, że nie będzie go tu za dużo, ale w bohaterach miejsce znalazł, więc chyba coś jest na rzeczy :D
OdpowiedzUsuńDawaj następny rozdział ,bo już się doczekać nie można ;p
OdpowiedzUsuńJa za Rosjanami nie przepadam, więc już z miejsca będę trochę źle nastawiona do Maxima. Przychodzi mi na myśl, z kim, jak z kim, ale z nim? Ja bym go kijem nie tknęła. Łukasz i Oliwia czują coś do siebie, tylko, że mam wrażenie, że oboje się nie chcą do tego przyznać. Zazdrość Łukasza mówi wszystko. Fajnie piszesz, tak lekko, przyjemnie i jak się czyta, to już nie chce się przestać.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobało. Informuj mnie. Moje gg to 11714401
Zapraszam również do siebie http://jedyne-slonce-tej-pory.blogspot.com/
Bułhakow? Ja z trudem przebrnęłam przez "Mistrza i Małgorzatę", ale dobra nie o tym miałam pisać.
OdpowiedzUsuńŁukasz jest zazdrosny? No to coraz ciekawiej się robi. Niby zwykła przyjaźń, a tutaj proszę. Chociaż osoby, które spędziły tyle czasu razem i mało tego - były kiedyś ze sobą związane to raczej typowej pary przyjaciół już nigdy nie stworzą. Zastanawiam się, dlaczego wtedy Łukasz odpuścił i zdecydował się na małżeństwo z Agnieszką? Gdyby zawalczył mogliby teraz tworzyć szczęśliwą rodzinkę... A Oliwia zaszalała, ale w sumie dobrze. Też się jej coś od życia należy, nie może ciągle wpatrywać się w zdjęcia z rozgrywającym i żałować, wspominać i cierpieć...
53 yr old Community Outreach Specialist Randall Burnett, hailing from Lacombe enjoys watching movies like Body of War and Quilting. Took a trip to Monastery and Site of the Escurial and drives a Alfa Romeo 8C 2300 Castagna Drop Head Coupe. zobacz to teraz
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuń