2.
Nic nie jest ważniejsze od sukcesu mojego
przyjaciela!
Oliwia
Podróż z Rosji do Bułgarii nie
obfitowała w większe niespodzianki czy nieprzyjemności. Szczerze mówiąc,
wolałabym swój urlop wykorzystać na podróż do Polski, mimo wszystko tęsknie za
tym krajem i rodziną, ale przecież nie mogłam odpuścić takiej okazji. Chłopakom
udało się awansować do turnieju finałowego w pięknym stylu. Szli przez fazę
grupową jak burza, taranując każdą przeszkodę, nawet wielką Brazylię.
W Sofii pojawiłam się jednak dopiero
w dniu finału. Musiałam odpowiednio przygotować grupę młodych tenisistek do
turnieju w Moskwie, dla nich to było przeżycie. Sama pamiętam, jak grałam
pierwsze mecze we własnym kraju, w tak dużym turnieju. U nas to nie jest tak
wysoka ranga. Owszem są jakieś młodzieżowe turnieje, ale tenis sam w sobie nie
jest zbyt popularny. Ba, gdyby nie Radwańska i jej sukcesy pewnie mało kto
słyszałby o tym sporcie. To też był jeden z powodów mojej przeprowadzki. W
Rosji znajdziesz pieniądze na każdy cel, jest łatwiej. Tam mogę się rozwijać i
cały czas mieć coś wspólnego z jednym z moich dwóch ukochanych sportów. A
w Polsce pewnie skończyłabym jako nauczycielka wychowania fizycznego.
I tak dziwię się, że pozwolili mi
przyjechać chociaż na niedzielę. Przecież w tym samym czasie trzy moje
podopieczne rozgrywały ćwierćfinały. Sama dobrze wiem, ile daje każde pozytywne
czy negatywne słowo trenera. Jest wzorem, autorytetem, któremu ufa się bezgranicznie.
Swoim rodzicom nie ufałam tak mocno jak trenerce. Po części było to też
spowodowane tym, że rodzina nigdy nie akceptowała moich wyborów. Oni woleli,
żebym została prawnikiem, lekarzem albo jakąś księgową, a ja od zawsze kochałam
sport. Pierwsza była siatkówka, to fakt. Jednak ja jestem indywidualistką, nie
potrafię na dłuższą metę współpracować w dużej grupie ludzi. Albo oni nie
potrafią mnie zaakceptować, trudno powiedzieć.
Od zawsze byłam inna. A w Łukaszu od
początku urzekło mnie to, że zaakceptował i polubił mnie mimo moich
wszędobylskich wad. Przez kilka lat miałam tylko jego, dopiero w liceum
otworzyłam się na świat. Do tamtej pory byłam ja, tenis i Łukasz. Kibicowaliśmy
sobie z całych sił, nawet na niektórych meczach wyjazdowych. Po prostu byliśmy
przyjaciółmi, takimi na dobre i złe. I do tej pory tak jest, bo dobrze
maskuję swoje chore uczucia.
- Przestrzelił!
Przestrzelił Stanley! – krzyczał radośnie Swędrowski, a ja obserwowałam „taniec
zwycięstwa” w wykonaniu naszych siatkarzy.
To było coś pięknego. Nawet nie
myślałam wówczas, że Łukasz jednak ze mną zamieszka i jakie to będzie
niosło ze sobą konsekwencje. Po prostu cieszyłam się ich szczęściem. Do tej
pory na każde wspomnienie tego zwycięstwa się uśmiecham. Żygadło mnie zauważył
i zrobił bardzo zaskoczoną minę. Żył w przekonaniu, że jednak nie przyjadę.
Łukasz
Złoty medal Ligi Światowej! Radości,
jaką czułem, nie da się opisać. Ale jednak było coś, co mnie w tym wszystkim
przytłaczało. Nie miałem z kim podzielić się tym sukcesem… Każdy z chłopaków
gdzieś na trybunach miał żonę, dziewczynę, rodzinę, a ja nikogo. Agnieszka nie
mogła przyjechać, bo zatrzymały ją sprawy zawodowe, jak zawsze.
Gdy na trybunach zobaczyłem
uśmiechniętą od ucha do ucha Oliwię, po prostu zdębiałem. Byłem przekonany, że
jednak nie przyjedzie. Mówiła coś o turnieju swoich podopiecznych, ale ona była
tam i widziała nasze zwycięstwo. Po chwili euforii dokładnie się jej
przyjrzałem. Zmieniła się przez ten rok. Jeszcze we Włoszech była delikatną i zagubioną dziewczynką, a teraz wyglądała jak pewna
siebie, pełna wdzięku kobieta. W rzeczywistości nią była. Potrzebowała
trochę więcej czasu, żeby przestać być zapatrzoną w zieloną, małą piłeczkę
chłopczycą albo to kwestia tego, że nie było z nią mnie. Może przy mnie się
hamowała?
Nie rozmyślałem o tym dłużej, tylko
po prostu pobiegłem na trybuny, żeby przywitać się z Oliwią. W niedźwiedzim
uścisku staliśmy kilkadziesiąt sekund, dla mnie czas się zatrzymał. Tak bardzo
tęskniłem za moją bratnią duszą.
- Gratuluję! –
krzyknęła radośnie, gdy już się od siebie oderwaliśmy i pocałowała mnie w policzek.
W Polsce zaraz byłaby afera, że Żygadło zdradza żonę, ale może w Bułgarii
będzie chociaż nieco spokojniej.
- A jednak
przyjechałaś – wypaliłem bez namysłu.
- Nie mogło mnie
tu nie być! Nic nie jest ważniejsze od sukcesu mojego przyjaciela! – oznajmiła.
A czy jest coś ważniejszego od sukcesu męża? Według pewnej kobiety tak. Jednak
na Oliwkę zawsze mogłem liczyć. To była zasadnicza różnica między nią a
Agnieszką.
- Nawet nie
wiesz, jak się cieszę, że tu jesteś – i ponownie ją przytuliłem, potrzebowałem
jej bliskości jak nigdy dotąd.
- Dobra, Łukasz,
starczy tych czułości – zaśmiała się jakoś tak dziwnie, nerwowo. – Idź już,
bo medal ci muszą dać! Będę czekała przed halą – uśmiechnęła się jeszcze,
a ja wróciłem na boisko, by chwilę potem odbierać złoty medal.
Oliwia
Sofia nocą jest piękna. A Sofia nocą
po historycznym zwycięstwie, z Łukaszem przy boku już zupełnie przesadziła.
Wędrowaliśmy małymi uliczkami, opowiadając o tym, co działo się przez ten
poprzedni rok. Właśnie prawie tyle się nie widzieliśmy. Żygadło niejednokrotnie
nad tym ubolewał, ale ja potrzebowałam wyciszenia, spokoju, musiałam odpocząć
od jego obecności, która nie zawsze była dla mnie zbawienna. Czasami miała na mnie mocno destrukcyjny wpływ.
Stanęliśmy na jakimś małym tarasie widokowym i obserwowaliśmy miasto.
W pewnym momencie poczułam jego ręce na swojej talii i głowę na moim
ramieniu.
- Bardzo ci
dziękuję, że tu jesteś, to dla mnie naprawdę ważne – szepnął mi do ucha, a ja
wtuliłam się w niego jak małe dziecko. Wiem, że miał mówić to komuś innemu.
- Ale naprawdę
nie musisz mi dziękować. Przecież zawsze byłeś przy moich największych
sukcesach! – uśmiechnęłam się i wyswobodziłam z jego ramion, stając do niego
przodem. – A jak już cię nie było, to doznałam kontuzji, która wykluczyła
mnie z gry. Wolałam, żeby to cię ominęło – zaśmiałam się.
- Potrafisz już o
tym mówić z takim dystansem? Przecież to był dla ciebie koniec świata – zapytał
zdziwiony.
- Minęło już
trochę czasu, poza tym wyjazd bardzo mi pomógł. No i był przy mnie jeszcze
pewien człowiek. Może wtedy miałeś wrażenie, że twoje starania idą na marne,
ale dziś muszę ci powiedzieć, że gdybyś nie postawił mnie wówczas do pionu, to
różnie mogłoby być. To ja ci dziękuję.
- Cieszę się, że
sobie z tym poradziłaś, Liw – zamarłam. Moje serce na kilka setnych sekundy
zatrzymało się w miejscu, gdy usłyszałam to zdrobnienie.
- Proszę cię, nie
mów tak do mnie… - wydusiłam z siebie.
- Przepraszam… -
wypowiedział z wyraźną skruchą w oczach. – Za wszystko – dodał po chwili i
oboje dobrze wiedzieliśmy, o co chodzi. Potem ruszył przed siebie, a ja dalej
podziwiałam bułgarską stolicę w nocnej wersji. Szybko jednak do niego
dołączyłam i dalej w ciszy szliśmy przed siebie.
- Jutro wracam do
Rosji – powiedziałam po pewnym czasie.
- Ja jadę do
Włoch, zabieram wszystkie rzeczy, a potem mordercze treningi w Spale i Igrzyska.
- Ale przecież
warto się męczyć. Trzeba walczyć o marzenia.
- Trzeba, trzeba.
A ty przegrałaś zakład – zaśmiał się złowieszczo.
- I co w związku
z tym? – zapytałam naiwnie.
- We wrześniu z
tobą zamieszkam – oznajmił radośnie. – Cieszysz się?
- Jak cholera –
prychnęłam groźnie, co zbiło go z tropu. Stał się jakiś pochmurny, poważny,
radość zeszła z jego twarzy. – Oj, głupolu! Pewnie, że się cieszę.
- No, ja myślę.
- Ale twoich
skarpetek sprzątać nie będę! – zastrzegłam na samym początku.
- A czy ja
kiedykolwiek rozrzucałem skarpetki po mieszkaniu?
- Kiedyś nie, ale
przez dziesięć lat sporo mogło się zmienić.
- Owszem, sporo,
ale sama widzisz, że niektóre rzeczy są niezmienne. Na przykład my, my nadal
jesteśmy sobie okrutnie bliscy.
„Bliżsi niż myślisz” – dodałam w
myślach, ale nic nie mówiłam. Swoje uczucia trzeba schować do kieszeni, dla
wspólnego dobra.
~*~
Jest dwójeczka. Trochę dłuższa, ogólnie właśnie mniej więcej takiej długości będą rozdziały. Jestem strasznie mile zaskoczona tak dużym zainteresowaniem po pierwszym rozdziale. To wręcz niebywałe. Niby statystyki nie grają roli, ale każde Wasze słowo jest dla mnie ogromnym motywatorem. Co prawda teraz zaczynam czuć, że to musi być coś dobrego i zaczynam się zastanawiać nad tym, co już napisałam. Ale chyba nic nie zmienię, bo wyjdzie jeszcze gorzej. Zanim razem zamieszkają jeszcze kilka ciekawych wydarzeń Was czeka. Wiecie, co robić, żeby mnie dalej tak skutecznie motywować.:) Dziękuję Wam, że jesteście. :*Commi.
Znów chciałam zacząć od "aj,aj,aj", ale się powstrzymałam! ;) Bardzo lubię Łukasza, chociaż mam ochotę go trzepnąć. Jak on może tak spokojnie żyć z Oliwią, kiedy ona jest w nim zakochana? No i może on nie wie, ale skoro jest jego przyjaciółką, to powinien to wyczuć! Poza tym, jak mógł tak z nią zerwać? Wyobrażam sobie, jak Oliwia się czuła i jak czuje się teraz, gdy Łukasz chce się do niej wprowadzić, a ona ma świadomość swoich uczuć do niego.
OdpowiedzUsuńNo cóż, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział. Nie zmieniaj nic, co wcześniej napisałaś - często właśnie pierwsze myśli są najlepsze. Pozostaje mi życzyć weny. :)
Szkoda, że Łukasz nie dostrzega tego, że Oliwia nadal jest w nim zakochana, ale to chyba nie ma znaczenia skoro ma żonę? mam nadzieję, że Oliwia wie co robi przygarniając do siebie Łukasza.
OdpowiedzUsuńKurcze już nie raz dziwi mnie ten fenomen, kiedyś Łukasza uważałam za mało ważną postać w naszej siatkówce był mi zupełnie obojętny, że tak to nazwę był bo był, a teraz to ja sobie nie wyobrażam kadry bez niego, kurcze lubię go i lubię o nim czytać czego też się nie spodziewałam, jego przyjaźń Oliwą jest czymś pięknym, ale nie jest to taka zwykła przyjaźń jest to przyjaźń po przejściach, do tego z ukrytym drugim dnem u niej, aż się boje co z tego wyjdzie, Sofia piękne wspomnienia będą z nią mieli wszyscy polscy kibice
OdpowiedzUsuńps. obiecuję ze na drugiego bloga wpadnę jutro :)
Ziomek . LŚ . Aż mi się miło na sercu zrobiło, ale potem będą te koszmarne IO, ale złe wspomnienia tez są czasem potrzebne. Kurcze, czy Aga naprawdę była, aż tak zajęta, że nie mogła chociaż na ten jeden mecz wpaść? Moim zdaniem jako żona, powinna być na tak ważnym meczu. Ale była Oliwia, która według mnie jest bliższa Ziomkowi niż jego własna żona.
OdpowiedzUsuńWidziały gały co brały. Liwia jest potrzeba Ziomkowi, a on jej . Mam nadzieję, że podczas wspólnego mieszkania zrodzi się między nimi coś więcej.
Agnieszka wg mnie powinna rzucić wszystko i być na tak ważnym meczu swojego męża, ale najwidoczniej się nie znam. ;d Liwka jest dobrą aktorką albo to Łukasz jest kiepskim obserwatorem? z jednej strony okej, przyjaźnią się, wszystko pięknie ładnie, ale z drugiej Łukasz ma niezły tupet wprowadzając się do niej po tym co jej zrobił.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwości czekam na trójkę! :D
Jak to powiedziała Oliwia 'Trzeba walczyć o marzenia'. Ciekawe, po jakim czasie oni zaczną walczyć o swoje wspólne marzenie...
OdpowiedzUsuńDla mężczyzny, który odnosi kolejne sukcesy ważne jest by z trybun wspierała go ukochana osoba. Właśnie tego pragną Łukasz, który liczył, że jego żona pojawi się w Sofii. Jednak nic takiego się nie stało. Dla niej kolejny raz ważniejsza była kariera niż ukochany. Na meczu za to pojawiła się ona, Oliwia, dla której Łukasz był, jest i będzie całym światem. Niech Żygadło zastanowi się, której z kobiet bardziej na nim zależy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
pisz więcej, bo nie wytrzymuję noo ! :c
OdpowiedzUsuńTemat bliski, zapewne nie tylko mi, ale i większości dziewczyn. No bo która z nas nie ukrywała uczucia przed przyjacielem? Mówią, że przyjaźń damsko - męska nie ma racji bytu, że zawsze któraś ze stron się zakocha. W tym przypadku nigdy nie nastąpiło odkochanie... Nikt nie mówił, że będzie kolorowo, niestety, ale też nikt nie powiedział, że cuda się nie zdarzają :)
OdpowiedzUsuńJak mi się kurewsko podoba, ojaciętej, aż mnie ograniczyło z tego powodu. Łukaszu, Łukaszu jakiś Ty niedomyślny, reakcje Liw są jednoznaczne, ale tak wiem mężczyzną myślenie idzie gorzej. Nie mogę się doczekać jak będzie im się wspólnie żyło, pod jednym dachem, z nieodwzajemnionym [mam nadzieję, że odwzajemnionym z czasem] uczuciem, którym darzy Ziomka. No cóż z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :P
OdpowiedzUsuńOliwia według mnie trochę źle postępuje. Nie powinna ukrywać swoich uczuć. Lepiej by było gdyby Łukasz o nich wiedział. Tylko co wtedy z ich przyjaźnią i małżeństwem Łukasza? Ciekawi mnie bardzo co Łukasz do niej czuje? Czy tylko jest mu bliska jako przyjaciółka, czy może jako kobieta do której czuje coś więcej?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
jej ich więzi są tak dobre ^^ a żona Łukasza powinna znaleźć czas na mecz swojego męża... Oliwia widać że jest jego prawdziwą przyjaciółką ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Agnieszka była tak bardzo zajęta, że nie przyjechała na sam finał. Dla Łukasza to ważny moment w jego życiu, a ona jako żona powinna kibicować mu z trybun. Jednak była Oliwia która jest bliższa Łukaszowi niż żona. Miło powspominać LŚ :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka powinna się stawić na tak ważnym meczu męża. Łukasz w Twoim opowiadaniu wydaję się być osobą jeszcze bardziej pogodniejszą niż normalnie ;) liczę na to że Oliwia w końcu nie będzie musiała ukrywać swoich uczuć ;D mogłabym prosić o informowanie o nowych rozdziałach? :) Ola.
OdpowiedzUsuńUwielniam to opowiadanie!!!! Pisz!!!!
OdpowiedzUsuń:)
Jejku, jak miło powspominać ten pamiętny początek lipca. :) Obrazek cieszących się chłopaków automatycznie staje przed oczami.
OdpowiedzUsuńOliwia zachowuje się jak prawdziwa przyjaciółka, za to żona Łukasza, mówiąc brzydko i może w lekkim wyolbrzymieniu, jak stereotypowa suka. Wiem, że jej posada wymaga wielu poświęceń, ale żeby na historyczną chwilę dla Łukasza i całej Polski nie móc przyjechać?
Liw ukrywa coś przed Żygadło. A tak ściślej, to zapewne uczucie, zupełnie inne niż typowo przyjacielskie.
Pozdrawiam :*
Wiadomo,że Agnieszka powinna byc przy Łukaszu w tak ważnej dla niego chwili no ale cóż nie zawsze można wszystko pogodzic. Szkoda tylko,że przez to może stracic swojego męża ale coś za coś. Pytanie tylko czy kariera jest ważniejsza od miłości.
OdpowiedzUsuńCo do Oliwii to współczuję jej i to bardzo. Musi ukrywac swoje uczucia przed mężczyzną, którego kocha i do tego jeszcze mają ze sobą zamieszkac.
Jestem ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy:)
Jak miło powspominać tamte chwile:)Ogólnie cały ten sezon był udany, oprócz Igrzysk.
OdpowiedzUsuńAle czy dobrym pomysłem jest to, by Oliwia i Łukasz zamieszkali ze sobą? Czy Łukasz nie widzi, że ona jest w nim zakochana?
Buziaki:)
Ciekawe czy aby na pewno Łukasz nie dostrzega tego, iż Oliwia coś do niego czuje???
OdpowiedzUsuńCo do Agnieszki no to cóż ona też ma swoją karierę i Łukasz musi to zrozumieć!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZiomek :) No i najpiękniejszy lipiec w historii siatkówki :)
OdpowiedzUsuńOliwia będzie musiała ukrywać swe uczucia, a to nie jest fajne. Szkoda mi jej, ale z drugiej strony Łukasz też reaguje na nią inaczej niż na normalną koleżankę.
Nie mogę się doczekać kolejnego :D
Buziaki :***
Oliwia, to jedyna kobieta w życiu Łukasza, która tak naprawdę go wspiera. Bo co to za żona, która w takiej chwili jak ta nie pojawia się w Bułgarii, nie świętuje z nim zwycięstwa, bo swoje sprawy uważa za ważniejsze… To egoistka, myśląca tylko o sobie ;/ Spacer po Sofii, mmmm :D Coś pięknego :) A skoro trzeba walczyć o marzenia, to Oliwia nie powinna tylko mówić takich słów Łukaszowi, a sama zacząć walczyć o swoje :) Moim zdaniem Łukasz zacznie dostrzegać, kto jest dla niego ważniejszy, kto go wspiera i komu bardziej na nim zależy :D Ja tej dwójce życzę jak najlepiej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, nulka :*
Świetnie się zapowiada:) To jeden z nielicznych blogów tego typu o Żygadle jakie czytam:) Ciekawe jak wyklaruje się sytuacja Łukasz i jego żony:) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej! Serdecznie zapraszam na nowo powstałe opowiadanie mojej przyjaciółki, które tworzyć się będzie pod adresem http://historia-pisana-siatkowka.blogspot.com/. Na razie mamy tam tylko prolog, ale gwarantuję, że jej warsztat sprawi, że poświecisz chwilkę temu opowiadaniu i nie pożałujesz swojej decyzji :)
OdpowiedzUsuńFanpage na facebooku -> http://www.facebook.com/HistoriaPisanaSiatkowka
Trzeci rozdział na spalone-fotografie.blogspot.com, serdecznie zapraszam:)
OdpowiedzUsuńDochodzę do wniosku, że oni się męczą w swojej obecności. Łukasz jest przesłodki, ale z jego zachowania można wywnioskować, że żałuje tego co zrobił. Żałuje,że kiedyś zakończył ich związek i wziął ślub z Agnieszką. Niby to jego żona, ale nie ma jej przy nim w jego najważniejszym momentach życia... Już nie mogę się doczekać co to się będzie działo jak razem zamieszkają.
OdpowiedzUsuń